W zamian za to, Centrum Rozwoju Osobistego miało zapewniać „szkolenia produktowe z obsługi klienta, bardzo dobre warunki pracy, wsparcie Team Lidera”. Większość z pokrzywdzonych zawarła umowy zlecenia z ówczesnym prezesem zarządu, Henrykiem N. (od połowy sierpnia firmą zarządza Marek M., pełnomocnik, zastępca prezesa). Zadaniem zleceniobiorców było telefoniczne umawianie spotkań z potencjalnymi klientami. Następnie konsultant jechał w wyznaczone miejsce aby zachęcić do kupna produktu – w tym wypadku chodziło o kurs szybkiego czytania, technik pamięciowych oraz koncentracji (http://projektprymus.pl/). Siedziba Centrum znajduje się w Białej Podlaskiej, ale jej usługi obejmują całą Polskę.
Miała być premia, a jest puste konto bankowe
Na podstawie danych zebranych od byłych pracowników, ustaliliśmy, że na chwilę obecną (23 listopada) firma zalega z wypłatami za wrzesień, październik a niektórym osobom nawet za sierpień. Grupa poszkodowanych wskazuje, że ich umowy zawierają punkt o terminie rozliczenia, mianowicie wynagrodzenia miały spływać do 10 dni po zakończeniu miesiąca rozliczeniowego. – Pracowałem tam od maja. W początkowych miesiącach poślizg z wypłatami był niewielki, najwyżej kilkudniowy. Obiecywano nam premie za wysoką wydajność, czyli liczbę umówionych spotkań. Tak czy owak, za przepracowanych 126 godzin w miesiącu większość z nas miała dostać 1050 PLN brutto – zwierza się Marcin. Jego równolatka dodaje, że specjalnie założyła konto bankowe, aby prezesowi wygodniej było wpłacać wynagrodzenie. I co? – Do tej pory żadne pieniądze mi nie wpłynęły.
Prawie wszyscy telemarketerzy skonsultowali się z prawnikiem. To, co usłyszeli pokrywa się z komentarzem rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej. Jarosław Janicki wyjaśnia, że umowa zlecenie jest umową cywilnoprawną uregulowaną w Kodeksie Cywilnym (art. 734 – 751 KC). – W takiej sytuacji poszkodowany powinien wystąpić z pozwem do sądu cywilnego. Postępowanie karne nie jest wykluczone, ale najpierw należy rozważyć szczegółowo okoliczności zdarzenia. Warto też zwrócić się z poradą do radcy prawnego – poinstruował Janicki. Zanim pokrzywdzeni złożyli odpowiednie pisma w sądzie, udali się również do bialskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. Okazuje się, że przy umowie zlecenia pracodawca zobowiązany jest do odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne czy przestrzegania przepisów BHP, ale ma on swobodę w zakresie regulacji czasu pracy czy rozwiązania samej umowy. Przedstawiciel bialskiego PIP dodaje, że zawarcie umowy zlecenia w celu obejścia przepisów prawa pracy, a więc zamiast umowy o pracę, jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika. – Jeżeli z treści umowy zlecenia wynika konieczność wykonywania pracy w warunkach podporządkowania, osobiście oraz odpłatnie, w określonym miejscu i czasie, to umowa ta jest w rzeczywistości umową o pracę – zauważa pracownik PIP. Byli telemarketerzy przyznają, że obowiązywał ich zmianowy pięciodniowy tydzień pracy. – Mieliśmy stałe stanowiska przy komputerze ze słuchawkami. Firma udostępniała nam bazę telefonów klientów indywidualnych oraz firm. Nie mogliśmy mówić o cenie kursu, która de facto była nieproporcjonalna do jakości produktu – nadmienia jeden z pokrzywdzonych. To, co Centrum Rozwoju Osobistego nazywa kursem to zestaw kilku podręczników z materiałami elektronicznymi. Dzieci i młodzież, która nabyła produkt sama zgłębiała tajniki szybkiego czytania czy technik pamięciowych. A cena tego produktu jest niebagatelna-blisko 3000 PLN.
Bezkarna impertynencja Marka M.
Kiedy 22 listopada z innymi redakcjami odwiedziliśmy siedzibę firmy przy ulicy Narutowicza, obecny pełnomocnik, Marek M. kategorycznie odmówił nam komentarza. – Proszę o opuszczenie budynku. Żegnam – to jedyne słowa jakie usłyszeliśmy od „doświadczonego szkoleniowca z wieloletnią praktyką, współtwórcy i pomysłodawcy wielu projektów szkoleniowych zarówno dla dorosłych i młodzieży” – o tym dowiemy się z profesjonalnej strony internetowej, na której Marek M. reklamuje swoje usługi. Od kilku tygodni byli telemarketerzy prawie codziennie odwiedzają siedzibę firmy. W pewnym momencie zdarzyło się, że do biura Marka M. ustawiła się kolejka ludzi domagających się zaległych pensji. – Obecnego prezesa pana Marka M. rzadko kiedy można zastać. Zwykle nie odbiera naszych telefonów. Kilka dni temu poinformował, że mamy się z nim kontaktować wyłącznie drogą listowną. On się czuje totalnie bezkarny. Kiedy ostrzegaliśmy, że nagłośnimy sprawę, on nas zastraszał, że jeżeli zgłosimy problem mediom, zaszkodzimy tylko sobie – komentuje jedna z pokrzywdzonych. Od kilku tygodni 19-osobowa grupa słyszy, że zaległe wynagrodzenia wpłyną za tydzień, może dwa. Jak dotąd, nie otrzymali ani złotówki. Są za to zaskakiwani kolejnymi impertynencjami z ust „doświadczonego szkoleniowca z wieloletnią praktyką”. Poszkodowani obawiają się, że zanim ich pozwy trafią na wokandę, firma zwinie interes, a wtedy procedura przeciągnie się w nieskończoność.
W 19-osobowej grupie przeważają młode osoby, przed 30-tką. Dla wielu z nich telemarketing był pierwszą pracą w życiu. Jakże gorzką pigułkę musieli przełknąć już na starcie. Solidarna drużyna pragnie walczyć o swoje prawa, ale jednocześnie chcą ostrzec innych. Kilka dni temu, nieuczciwy pracodawca ogłosił nową rekrutację na stanowiska telemarketerów. Jak informują poszkodowani na jednym z bialskich portali internetowych oraz na stronie www.tablica.pl pojawiła się oferta pracy w Centrum Rozwoju Osobistego. A więc uwaga ostrzegamy przed niewypłacalnym pracodawcą. Jeżeli zaistnieje taka konieczność, do sprawy wrócimy. Liczymy jednak na pomyślne rozwiązanie problemu.
Materiał o poszkodowanych przez Centrum Rozwoju Osobistego realizowaliśmy wspólnie z ekipą portalu radiobiper.info oraz Bialską Telewizją BiałaTV.
Na prośbę poszkodowanych ich dane zostały zmienione