STAN ZNIEWOLENIA

Było to zrozumiałe w sytuacji, gdy większość załogi składała się z kobiet. Po 13 grudnia 1981 r. „Solidarność” przestała funkcjonować, a Komisja Zakładowa przy Spółdzielni Inwalidów zeszła do podziemia. Początkowo zajęto się zbiórką pieniędzy dla rodzin internowanych z bialskich zakładów pracy. Wkrótce zaczęto przekazywać pomoc pieniężną rodzinom internowanych i osobom wyrzuconym z pracy. Wsparcie uzyskali Andrzej Kościelak, Ryszard Gałązka, Stanisław Łaski i Janusz Sklepik. Kontakty zewnętrzne opozycji antykomunistycznej ograniczały się przeważnie do wizyt w domach prywatnych. Mimo to w środowisku bialskiej „Solidarności” roiło się od agentów SB. Tajne służby były w „Elremecie” bardzo aktywne, a chodziło im głównie o wywołanie psychozy strachu. Nie udało się jednak esbekom zdusić ducha wolności. Działacze bialskiej „Solidarności” aktywnie włączyli się w kolportaż „bibuły”, którą przechowywano u Jadwigi i Ludwika Papińskich. Elżbieta Chaberska rozprowadzała „bibułę” do szpitala, wyznaczonych sklepów, Spółdzielni Krawieckiej przy ul. Moniuszki oraz „Elremetu”. Po pracy roznosiła ją do mieszkań prywatnych. W kolportażu nielegalnej prasy pomagali także Elżbieta i Rustyk Strzałkowscy. (Podziemną prasę wysyłano również do Małaszewicz, Komarówki Podlaskiej, Terespola, Kodnia). Poza rozprowadzaniem opozycyjnych wydawnictw zajmowano się też rozrzucaniem ulotek i plakatowaniem. Białą Podlaską podzielono na rejony, w których działali poszczególni przedstawiciele „Solidarności”. Do akcji tej włączyli się nawet niektórzy uczniowie bialskich szkół podstawowych. Rozpracowywaniem operacyjnym bialskiej „Solidarności” w okresie stanu wojennego zajmowali się m.in. esbecy Leszek Gawryczuk i Charko. Komendantem KW MO i WSW był wówczas płk Zdzisław Stocki, Wydziałem V (rozpracowywanie „Solidarności”) kierował mjr Franciszek Skawiński, Wydziałem IV (walka z Kościołem) ppłk Eugeniusz Leonarcik, a Wydziałem „B” (obserwacja zewnętrzna) kpt. Jan Pryt (przeszedł przeszkolenie KGB w Moskwie). Grzegorz Targosz otrzymał kryptonim „Składka”, natomiast Elżbiecie Chaberskiej nadano kryptonim „Medyk”. Raz w miesiącu donosy na nią składali TW: „Janina”(1984 r.), „Marcin”, „Kuba”, „Sosna” (1985 r.), „Marcin”, „Kuba” (1986 r. i 1987 r.), „J-23”, „Jan” (1988 r.).

 

"Elżbieta

Elżbieta Chaberska

Paradoksalnie to był dobry czas, bo mimo koszmaru stanu wojennego, prześladowań i cierpienia była wśród nas autentyczna solidarność, jeden myślał o drugim, a wszyscy razem myśleli o Polsce. Dziś mam wrażenie jest zupełnie inaczej. Dlatego młodego pokolenia jest mi bardzo żal.

"Ryszard
Ryszard Gałązka

Nigdy nie żałowałem zaangażowania w ruch Solidarności. Było warto. Bo mimo tego, że niektórzy sprzeniewierzyli się ideałom Solidarności, to jednak większość wytrwała. Nasz wysiłek nie poszedł na marne. Potwierdzają to rozmowy z moimi uczniami z bialskiego LO im. Staszica, którzy mają dobry ogląd tamtej rzeczywistości.