O dokumencie wiedziały trzy osoby: Jacek Piekutowski, burmistrz Witold Kowalczyk i dyrektor Anna Koczkodaj. – Wiedziano o tym, że pieniądze są pobierane bezprawnie, a jednak nadal je pobierano. Pytam, dlaczego? – dociekał radny Sławomir Sałata, który przedstawił rzeczony dokument, po czym stwierdził krótko: – To działanie na szkodę naszego miasta. Przestałem ufać przewodniczącemu rady, bo nie wiem ile podobnych dokumentów schował pan w przeciągu tego roku. Powiem oficjalnie – będziemy zabiegać o zmianę przewodniczącego, gdyż tracimy do pana zaufanie – tłumaczył zdenerwowany radny Sałata. Kilka dni później głos w sprawie zabrał przewodniczący rady miasta Jacek Piekutowski. – Żadnego pisma nie schowałem. Z panem burmistrzem wystosowaliśmy pismo do pana Sałaty, w którym żądamy przeprosin. Jeśli tego nie uczyni, skierujemy sprawę do sądu – stwierdził Piekutowski. Ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi.