Premier w Himalajach

, gdy publicznie wzywał do nieposłuszeństwa obywatelskiego, czyli niepłacenia abonamentu. Niech otwarcie powie, że obietnica wyborcza z kampanii 2007 r. mówiąca o likwidacji abonamentu była kłamstwem. Truizmem jest twierdzenie, że dobrze by było dla zdrowia publicznego, dla obywatelskiego dobrego samopoczucia, aby premier wyjaśnił nam, co się takiego zmieniło w Polsce, że kilka lat temu abonament był haraczem, a dziś jego rząd i podległa mu większość parlamentarna w pocie czoła pracują nad przymuszeniem obywateli do jego płacenia. Ale nie bądźmy naiwni. Tusk nie przeprosi za swoje słowa. Do ich przykrycia ma przecież kilka zaprzyjaźnionych telewizji i tuzin wysokonakładowych gazet. Już one zadbają o to, niczym Ministerstwo Prawdy w „Roku 1984” Georga Orwella, że to co powiedział Tusk, tak naprawdę nigdy się nie zdarzyło. Dowiemy się nawet więcej że płacenie abonamentu za radio i telewizję było zawsze oczkiem w głowie tego męża stanu. Sprawa abonamentu udowadnia, że wspięcie się przez Tuska na Himalaje hipokryzji, to dla tego polityka pikuś. W wersji dla telewizyjnych reklamożerców: pan Pikuś.