STYCZNIOWE DNI WOLNOŚCI

że nawet nie próbowali podjąć walki. M.in. w Kodniu powstańcy po krótkiej walce wzięli do niewoli 50 żołnierzy zaborców, zdobyli dużą ilość broni i amunicji. Ten zwycięski atak na Kodeń, w którym użyte były kosy, przeszedł do historii, jako największy sukces powstania w całym Królestwie Polskim. Rosjanie opuścili w pośpiechu także Łomazy, kierując się na Białą Podlaską, z której 30 stycznia wycofali się, w kierunku Brześcia. Tego samego dnia wieczorem oddziały Romana Rogińskiego wkroczyły do największego miasta regionu, zajmując kwatery na zamku. Biała Podlaska upajała się wolnością, na ulicach było jasno od kolorowych iluminacji. Mieszczanie z biało czerwonymi kokardami przy czapkach, w świetle pochodni, fetowali powstańców, a w kościele farnym ksiądz Józef Mleczko odprawił uroczyste nabożeństwo. Wolność i radość trwały jednak krótko. W bitwie z napływającymi od strony Brześcia silnymi oddziałami rosyjskimi, stoczonej pod Białą Podlaską nocą z 31 stycznia na 1 lutego, powstańcy doznali poważnych strat. Dysponujący artylerią Rosjanie zdziesiątkowali żołnierzy Rogińskiego (zginęło ponad 60 Polaków, przeszło dwukrotnie więcej zostało ciężko rannych), w efekcie czego osłabione oddziały powstańcze wycofały się do Janowa Podlaskiego, stąd zaś, tocząc nieustanne walki podjazdowe, skierowały się w kierunku Puszczy Białowieskiej. Powstanie Styczniowe na południowym Podlasiu trwało jeszcze przez kilka miesięcy i podobnie jak w całym Królestwie Polskim, zakończyło się klęską. Roman Rogiński, po schwytaniu przez Rosjan, został skazany przez sąd wojenno – polowy na karę śmierci. Po wyrażeniu przez niego skruchy karę tę zamieniono na 30 lat katorgi, z której – w przeciwieństwie do wielu innych – udało mu się powrócić. Zmarł w 1915 roku na Ukrainie, mając 75 lat.