ZABIŁ ŻONĘ I SIEBIE – OSIEROCILI SZEŚCIORO DZIECI

Niezwłocznie przewieziono go do szpitala, ale na ratunek było już za późno – po kilkunastu minutach mężczyzna zmarł. Sześcioro osieroconego rodzeństwa w wieku od 2 do 20 lat trafiło do Domu Dziecka w Komarnie. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że feralnego dnia mężczyzna, który nie mieszkał na stałe z rodziną, przyszedł do domu w stanie nietrzeźwym i wszczął awanturę, która zakończyła się tragedią. Z naszych informacji, zebranych na miejscu tragedii wśród sąsiadów i mieszkańców miejscowości, wynika, iż zabójca – samobójca od dawna nadużywał alkoholu. Na tym tle w rodzinie M. wielokrotnie dochodziło do przemocy – przez kilka lat mieli założoną tzw. niebieską kartę. Jak się dowiedzieliśmy, nieszczęsna rodzina korzystała z pomocy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Piszczacu. Obecnie okoliczności tragedii wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury z Białej Podlaskiej. Gdy dotarliśmy na miejsce zdarzenia, trwały właśnie czynności śledcze. Do tego tragicznego wydarzenia z pewnością wrócimy za tydzień.

"W

Niebieska Karta

– procedura opracowana przez Komendę Główną Policji przy współpracy z Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wprowadzona powszechnie w 1998 roku. Formularz „Niebieska Karta” stanowi tylko i wyłącznie dokument, w którym zawarte są informacje dotyczące sytuacji osoby dotkniętej przemocą w rodzinie, jej najbliższych, a także działań do realizacji których zobligowani będą przedstawiciele służb realizujący procedurę. Może być założona przez policję wezwaną na miejsce zdarzenia przemocy w rodzinie lub na wniosek pokrzywdzonych w Ośrodku Pomocy Społecznej.

 

Piotr Malesa Dyrektor Domu Dziecka w Komarnie

Dzieci trafiły do naszej placówki. Ich kondycja psychiczna jest zła, co w tej sytuacji wydaje się oczywiste – przeżyły przecież ogromną tragedię. Dzieci otrzymały fachowe wsparcie psychologiczne. Cała szóstka będzie przez najbliższy czas pod naszą opieką. Dalsze ich losy będą zależeć od tego, czy znajdzie się ktoś z bliskich, i czy zechce przejąć nad nimi opiekę. Na obecnym etapie nie da się określić, jak długo to potrwa. Na razie są i pozostaną u nas, a przyszłość pokarze, co będzie dalej.

Piotr Frankowski