TA WSPANIAŁA MŁODZIEŻ

Myślałem, by zostać nauczycielem historii, która była i pozostała moją pasją. Wątpliwości, to rzecz ludzka. Ale przełamywałem je. I nigdy tego nie żałowałem.

Początki posługi kapłańskiej księdza przypadły na trudny czas przełomu lat 70 i 80.

Zaczynałem w Garwolinie i Żelechowie w 1980 roku. Był to rzeczywiście czas niełatwy, bo na każdym kroku czuliśmy oddech na plecach Służby Bezpieczeństwa. Był to jednak zarazem czas pierwszej Solidarności, czas wielkich nadziei, a dla mnie intensywnej posługi kapłańskiej wśród młodzieży. Jej kluczowym momentem były wydarzenie w Miętnem w 1984 roku, gdzie młodzież szkolna stanęła w obronie krzyży, a my stanęliśmy w obronie tej młodzieży. To chyba właśnie te wydarzenia, wspaniała postawa tych chłopców i dziewcząt, zdecydowała o tym, że w oparciu o takich dzielnych, młodych ludzi postanowiłem zbudować drużynę harcerską nawiązującą do tradycji harcerzy II Rzeczpospolitej.

I przez lata zbudował ksiądz takich drużyn dziesiątki. Przewinęła się przez nie kilkutysięczna „armia” podlaskich harcerek i harcerzy. Ci nierzadko dziś już dorośli ludzie wspominają księdza, jako wzór wychowawcy. Jaka jest recepta na pozyskanie autorytetu wśród młodzieży w czasach upadku autorytetów?

Młodzieży trzeba stawiać wymagania, mieć dla niej czas i pokazywać jasne wzorce, bo nic tak nie pociąga, jak przykład. Kilkadziesiąt razy wyjeżdżaliśmy na obozy, gdzie panowały spartańskie warunki i nigdy nie zdarzyło się, byśmy mieli problem z utrzymaniem dyscypliny, by miał miejsce choćby jeden przykry incydent. Ciekawostką jest fakt, że jeżdżąc na obozy od połowy lat 80 aż po dziś dzień moi harcerze nigdy nie wiedzieli, dokąd jadą. To zawsze była niespodzianka. Ustaliliśmy, że jeśli ktoś odgadnie miejsce obozu, w nagrodę pojedzie na pielgrzymkę do Rzymu. Ale przez wszystkie te lata nie odgadł nikt. Jeśli zaś chodzi o wzorce, to mamy ich na Podlasiu mnóstwo: błogosławieni Męczennicy Podlascy, generał Franciszek Kleeberg, Józefa Kantor, która zakładała drużyny harcerek w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, by dziewczęta nie dały się pokonać duchowo, by pozostały mężne. Młodzieży trzeba pokazać, że można pięknie żyć i że warto się o to starać. Chłopcy maja być szarmanccy, a dziewczęta wrażliwe. Taka postawa musi być budowana na fundamencie wiary. Uczestnictwo we Mszy Świętej, stały spowiednik, modlitwa, dziesiątek różańca odmawiany codziennie w intencji zastępu, prowadzenie dziennika pracy nad sobą – to formy pracy duchowej prowadzonej w moich drużynach. Starałem się zawsze przekonywać podopiecznych, że jeśli Pan Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na swoim miejscu. I to się chyba udawało.

W Międzyrzecu i w Białej Podlaskiej wychował ksiądz kilka pokoleń harcerzy. Czy podziela ksiądz pogląd, że jeszcze kilkanaście lat temu praca z młodzieżą była łatwiejsza?

Niewątpliwie dziś podejmowane są próby manipulowania młodzieżą na skalę większą, niż kiedykolwiek wcześniej, bo są po temu i narzędzia i warunki zewnętrzne: walka z Bogiem, próby marginalizowania wiary, patriotyzmu, lansowanie bylejakości i pseudonowoczesnego stylu życia, wszechobecny pośpiech, który powoduje, że rodzice nie mają czasu dla swoich dzieci. Diabeł reklamuje się dziś w ładniejszym opakowaniu, niż kiedyś, ale to nie zmienia faktu, że pozostaje diabłem. Dlatego tym bardziej musimy się starać, by wskazać młodzieży jasną drogę, by nie zostawiać jej samej sobie, na pastwę manipulatorów. Bo młodzież była i jest wspaniała, tylko my, dorośli, nie zawsze potrafi my to dostrzec.

Dziękuję za rozmowę.