UCZNIOWIE I GANGSTERZY

Chłopiec nie chciał powiedzieć, kto go pobił, wyraźnie się bał, ale funkcjonariusze policji mają swoje sposoby zdobywania informacji. – W efekcie już po kilku minutach zatrzymany został jeden z napastników, po kilku kolejnych drugi – informuje nas Jarosław Janicki, rzecznik bialskiej policji. Rzecz się działa w czwartek, tuż przed feriami, a już w poniedziałek sprawa trafi ła do Sądu Rodzinnego w Białej Podlaskiej. I tu okazało się, że jeden z łobuzów ma na koncie nie lada „wyczyn”. W ubiegłym roku brał udział w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym innego czternastolatka, w Okunince nad Jeziorem Białym. Chłopiec zmarł w szpitalu. Motywem pobicia była kradzież telefonu komórkowego. Informacja o tym wydarzeniu obiegła całą Polskę. Po tamtym tragicznym wydarzeniu młody bandyta – określany przez prawo dzieckiem i mający takie też prawa (dlatego m.in. nie wolno nam podać nawet jego inicjałów) ale nie daj Boże spotkać się z takim „dzieckiem” w ciemnej ulicy – trafi ł do poprawczaka, skąd został przeniesiony do bialskiej „Platerki”… w celach resocjalizacyjnych. Szkopuł w tym, że brak postępów w jego resocjalizacji przez szereg miesięcy odczuwali – jak udało nam się dowiedzieć – na własnej skórze inni uczniowie, w tym m.in. pobity do krwi Janek. Po tym wydarzeniu chłopiec więcej już do tej szkoły nie poszedł i nie pójdzie. W minionym tygodniu jego mama (nie chce się wypowiadać – boi się o syna) zabrała ze szkoły dokumenty i przeniosła go do innej placówki. Pozostają pytania: jak to możliwe, że bezwzględni młodzi oprawcy prześladują spokojnych uczniów i nikt z tym nic nie robi? Jak to możliwe, że młodociany gangster ponosi konsekwencje swoich czynów dopiero po pobiciu do krwi innego ucznia, przez dłuższy czas wcześniej nic sobie nie robiąc z zasad życia społecznego. I najważniejsze: czy szkoła, to wciąż miejsce, w którym dzieci mogą czuć się bezpiecznie? To ostatnie pytanie po wydarzeniach w bialskiej „Platerce” jest li tylko pytaniem retorycznym. Odpowiedź na pozostałe dwa chcieliśmy usłyszeć od dyrektor gimnazjum, Joanny Golach, którą poprosiliśmy o spotkanie. – Spotkania nie będzie, nie udzielam informacji, sprawą zajmuje się policja – rzuciła krótko dyrektor i odłożyła słuchawkę. Do sprawy wrócimy.

 

„Może tak na solówkę? No tak jak dziadu, wyskoczysz?” – to cytat nie z filmu grozy Alfreda Hitchcocka czy kultowych „Psów” Pasikowskiego, lecz wypowiedź ucznia do nauczyciela w jednej ze szkół podstawowych w Białej Podlaskiej. Taka szokująca postawa, to bynajmniej nie sytuacja odosobniona, bo przypadki agresji, przemocy i braku tolerancji są dziś na porządku dziennym w placówkach oświatowych i przybierają rozmiary na skalę nie notowaną nigdy wcześniej. Zjawiska braku kultury, zwykłego zwyrodnienia i poszanowania podstawowych zasad międzyludzkich są dziś równie powszechne znieczulica. Postawa zobojętnienia na los innego człowieka wydaje się być dziś dominującym modelem zachowania w wielu sytuacjach zarówno wśród dzieci i młodzieży, jak również wśród dorosłych.