NIEBEZPIECZNA SZKOŁA

Ujawniliśmy, że 14 letni gimnazjalista zszedł po zajęciach do szatni, gdzie zatrzymało go dwóch szesnastolatków. Rzucili ucznia na ziemię, skopali, na koniec kilkakrotnie uderzyli pięściami w twarz. Gdy zalał się krwią, jakby nigdy nic, spokojnie odeszli. Rzecz działa się na oczach wielu osób. Bez reakcji. Traf chciał, że tego dnia w popularnej bialskiej „Platerce” znajdowało się dwóch funkcjonariuszy policji – do szkoły przyszli w innej sprawie. Powiadomieni o zajściu zeszli do szatni i tu natknęli się na pokrwawionego ucznia. W efekcie już po kilku minutach zatrzymany został jeden z napastników, po kilku kolejnych drugi. Okazało się, że jeden z łobuzów w ubiegłym roku brał udział w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym innego czternastolatka, w Okunince nad Jeziorem Białym. Motywem pobicia aż do zabicia była kradzież telefonu komórkowego. Poproszona o komentarz do sprawy dyrektor gimnazjum, Joanna Golach, odmówiła nam wypowiedzi. – Sprawą zajmuje się policja – rzuciła krótko dyrektor i odłożyła słuchawkę. Tymczasem po naszej publikacji zareagowali inni dyrektorzy, którzy zarządzili rozmowy sprawdzające, czy do podobnych sytuacji nie dochodzi także na terenie ich placówek. – Niestety, mamy informacje, że nie był to przypadek odosobniony, bo do podobnych sytuacji może dochodzić nawet do kilku razy w miesiącu. Szkopuł w tym, że tylko niewielka część incydentów jest przez szkoły ujawniona. Ale problem jest – powiedział nam Jarosław Janicki, rzecznik prasowy bialskiej policji.