Szczęśliwe domy wielu historii

Oczywiście jak wszędzie, zdarzają się momenty trudne. – Miewają gorsze dnie, frustracje czy trudności w nauce. Ale czyż w innych domach dzieci ich nie mają? – pyta Ewa Chwedoruk z domu rodzinnego Nr 1 w Bohukałach. I sama opowiada: – W naszym domu dzieci są kochane, to najważniejsze, a nadto mają szansę na dobry start w dorosłość. Dlatego tak chętnie kontynuują naukę nawet na studiach wyższych. Przykładem jest Mirek, który wychował się w domu rodzinnym w Żabcach. – Trafi łem tu, gdy miałem 9 lat. Na początku się bałem, bo przecież trafi łem do obcych osób. Szybko się jednak zaprzyjaźniłem z opiekunami, którzy stali się dla mnie mamą i tatą – wspomina. Jak mówi, w rozwijaniu zainteresowań pomogła mu zmiana miejsca zamieszkania. Wcześniej nie miał możliwości korzystania z komputerów, które stały się jego pasją. – Zacząłem od kolekcjonowania czasopism specjalistycznych i dalej już poszło – mówi Mirek, który studiuje w Warszawie informatykę w języku angielskim. Jest na II roku i czuje, że dobrze wybrał kierunek kształcenia. Każde z dzieci w rodzinnych domach dziecka na południowym Podlasiu ma dziś normalną rodzinę – mamę i tatę, którzy je kochają oraz pomocne rodzeństwo. Mają plany na przyszłość, swoje pasje i swoje marzenia. Kapryśny los, przypadkowa tragedia – każde z nich ma swoją indywidualną historię, która tutaj na szczęście staje się już tylko historią i niczym więcej…

 

Anna Rozwadowska