W OBRONIE KSIĘDZA BRZÓSKI

Ówczesny stan wiedzy pozwalał Górnemu napisać te słowa, tym bardziej, że niebawem wybuchła II wojna światowa i nie było możliwości polemiki. Nie uprawnia to jednak do rozpowszechniania takich kłamliwych poglądów przez publicystę „Wspólnoty”. Gdyby autor artykułu zechciał zajrzeć tylko do niedawnych trzech biografii ks. Brzóski, jakie ukazały się w ostatnim czasie – autorstwa E. Niebelskiego, T. Krawczaka i T. Fręchowicza – nie wygłaszałby takich opinii. Prawda jest taka, że nasz podlaski bohater, ks. Brzóska, nie został pozbawiony stanu duchownego. Wprawdzie okrutny Tatar z pochodzenia, książę W. Czerkaski naciskał na władze kościelne w tej sprawie, ale pozostały one nieugięte. Wystarczy przejrzeć korespondencję bpa Szymańskiego, ówczesnego ordynariusza diecezji podlaskiej z dyrektorem Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych w/w ks. Czerkaskim, by się o tym przekonać. W liście z 03.01.1865 r. bp Szymański napisał wprost, że nie może pozbawić ks. Brzóski stanu duchownego, a w liście do administratora diecezji lubelskiej Sosnowskiego bp dołączył bardzo pozytywną ocenę ks. Brzóski jako kapłana. W tekście p. Kulikowskiego znalazła się olbrzymia liczba innych błędów. Wymienię tylko te podstawowe: nazwisko panieńskie matki ks. Brzóski brzmiało Enkajt, a oprócz rządu carskiego nikt nie pisał o ks. Brzósce, że był „gwałtownego usposobienia”. Naoczny świadek A. Słotwiński zapisał: „Po przybyciu do Łukowa poznałem ks. wikarego S. Brzóskę bardzo kochanego, prawego, odważnego człowieka i kapłana, który miał w sobie karną i korną wiarę żołnierza Chrystusowego”. W innym miejscu Słotwiński nazywa go poczciwym Stasiem. Ks. Brzóska nie opuścił też samowolnie parafii i nie złamał prawa kanonicznego, gdyż był już w „stanie nieczynnym”, bo właśnie bp przeniósł go do innej parafii, której nie był w stanie objąć ze względu na toczącą się wojnę. Nie poszedł także do powstania jako partyzant, lecz jako ksiądz z posługą kapelańską. Nie używał też pseudonimu „Ćwiek”, lecz przygarnął do siebie partyzantów z oddziału Ćwieka. Nieprawdą jest też, że władze carskie bały się wieszać duchownych. Powieszono nie tylko ks. Brzóskę, ale szereg innych kapłanów, m.in. ks. Lewandowskiego w Seroczynie, czy słynnego ks. Mackiewicza na Żmudzi. Ks. Brzóska jest męczennikiem sprawy narodowej, a beatyfikacja nie zależy od subiektywnych opinii, lecz wymaga żmudnego procesu kanonicznego. Jako przyjaciel i wychowanek doktora nauk historycznych, ks. Tadeusza Fręchowicza, z którym na temat ks. Brzóski wielokrotnie rozmawiałem i zawsze słyszałem o nim wyłącznie słowa najwyższego uznania, piszę te słowa kierując się wyłącznie apologią i miłością do Kościoła i Ojczyzny. Dziś, gdy rola Kościoła jest deprecjonowana w imię tzw. „postępu cywilizacyjnego”, to patrząc na Kościół przez pryzmat wiary i bohaterskiej śmierci ks. Stanisława Brzóski nie sposób wyliczyć całych zastępów wielkich męczenników i bohaterów, którzy wyrośli w służbie i szkole Kościoła. Kościół ociekający przez wieki krwią prześladowanych wydał wspaniałe i liczne brylanty jaśniejące blaskiem chwały i bohaterstwa, kapłanów, którzy ginęli w niejasnych okolicznościach, aż do męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki włącznie. Musimy na obiektywnych przesłankach budować prawdę w umysłach współczesnych, a szczególnie młodzieży, a idea Bóg, Honor, Ojczyzna nie może zatracić sensu.

Ksiądz Infułat Kazimierz Korszniewicz – Międzyrzec Podlaski