Jeszcze o niebezpiecznej szkole

Powiadomieni o zajściu zeszli do szatni i tu natknęli się na pokrwawionego ucznia. W efekcie już po kilku minutach zatrzymany został jeden z napastników, po kilku kolejnych drugi. Okazało się, że jeden z łobuzów w ubiegłym roku brał udział w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym innego czternastolatka, w Okunince nad Jeziorem Białym. Motywem pobicia aż do zabicia była kradzież telefonu komórkowego. Poproszona o komentarz do sprawy dyrektor gimnazjum, Joanna Golach, odmówiła nam wypowiedzi, a zamiast niej kilka grono pedagogiczne placówki wystosowało do nas obszerny list otwarty (potwierdzający opisane przez nas fakty, ale zarazem wskazujący na szerszy aspekt problemu), który opublikowaliśmy w całości przed tygodniem – Niestety, mamy informacje, że nie był to przypadek odosobniony, bo do podobnych sytuacji może dochodzić nawet do kilku razy w miesiącu. Szkopuł w tym, że tylko niewielka część incydentów jest przez szkoły ujawniona. Ale problem jest – potwierdzi w rozmowie z nami Jarosław Janicki, rzecznik prasowy bialskiej policji. Podobnie jak on, całą sprawę postrzegają nauczyciele z południowego Podlasia – w liczbie pięciu reprezentujących cztery szkoły – którzy w rozmowie z Tygodnikiem zgodnie potwierdzają, iż akty przemocy zdarzają się coraz częściej we wszystkich placówkach w regionie. Co ciekawe, wszyscy nasi rozmówcy bez wyjątku proszą o anonimowość. – Takie sytuacje wszyscy chcą wyciszać, bo ich nagłaśnianie nie jest w interesie szkoły – mówi nauczyciel jednego z bialskich gimnazjów. Wtórują mu inni. Młodzież jest coraz trudniejsza, ale to nie wina młodzieży, tylko dorosłych. Bez jasnych reguł i konsekwentnie stawianych wymagań będzie coraz gorzej. A kto ma je stawiać, jeśli sami nauczyciele, to nierzadko ludzie z przypadku? – pyta retorycznie jeden z bardziej znanych bialskich pedagogów i zarazem szkolnych dyrektorów.

Niniejszym w powyższym temacie – bezpieczeństwa i roli nie tylko edukacyjnej, ale także wychowawczej dzisiejszej szkoły – zapraszamy do debaty Czytelników, nauczycieli, rodziców, wszystkich tych, którym nie jest obojętny los naszych dzieci i młodzieży. Wszystkie listy postaramy się opublikować na naszej stronie internetowej. Najciekawsze zamieścimy na łamach Tygodnika.