CZARNY PR NA PODLASIU

działań i osiągnięć ma to, czy ktoś jest „swój” czy nie. Mirosław Kapłan nie był „swój” – był z PiS – dlatego w jego przypadku obowiązywała zasada: „im lepiej, tym gorzej”. Dla niezorientowanych: im lepiej dzieje się w gminie za rządów Kapłana, tym gorszą ma on prasę. O tym, że lekko nie będzie, wójt przekonał się natychmiast po wygranych wyborach, w wyniku których pozbawił stanowiska tego „swojego”, czyli związanego z PSL dotychczasowego wójta Romana Michaluka, który od 17 lat niepodzielnie rządził i dzielił w gminie. Już kilka dni po objęciu przez Kapłana stanowiska doszło do pierwszego „sabotażu” – dwóch pracowników gminy zadzwoniło do Urzędu Marszałkowskiego z informacją, że … gmina rezygnuje z wniosku unijnego dotyczącego kursów szkoleniowych dla 200 osób. W urzędzie się zdziwili, ale jak rezygnacja, to rezygnacja. – W ostatniej chwili sprawę udało się odkręcić, ale po takim „numerze” zrozumiałem skalę trudności – wspomina Mirosław Kapłan. Drugi raz nastąpił niedługo później, gdy związani z Michalukiem, opozycyjni względem nowego wójta, radni zakwestionowali przyjęty wcześniej budżet i zmniejszyli o 25 procent pulę wypłat dla pracowników gminy. W całej sprawie nie byłoby może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wcześniej ci sami radni oceniali budżet pozytywnie. W efekcie decyzji radnych w październiku ubiegłego roku zabrakło pieniędzy na wypłaty dla pracowników. Sprawa oparła się o sąd, który nakazał natychmiastową wypłatę, a historia ta kosztowała Urząd Gminy kilkanaście tysięcy złotych – tytułem odsetek i kosztów postępowania sądowego."Uroczyste Przy okazji uwidocznione zostało inne interesujące zjawisko, które można zawrzeć w zdaniu: nie ma takiego negatywnego działania międzyrzeckich gminnych radnych, którego skutkami media – życzliwe dla PSL – nie obarczyłyby wójta z PiS. Tak przynajmniej można wnioskować z publikacji, w których autorzy za brak środków dla pracowników gminy oraz za konieczność ponoszenia sądowych opłat obwinili … wójta. Niedługo później mechanizm został powielony w innej głośnej sprawie dotyczącej zmniejszenia wójtowi – decyzją radnych – pensji o połowę. Gdy w odpowiedzi Kapłan skierował sprawę do sądu, a ten unieważnił decyzję radnych, za trwonienie przez Gminę pieniędzy na koszta sądowe „obiektywne” media zrugały… wójta. – Do sabotowania dobrych inicjatyw przez opozycyjnych radnych – jak np. budowa nowych ujęcia wody w Rzeczycy – czy braku obiektywizmu niektórych dziennikarzy zdążyłem się przyzwyczaić, ale coraz więcej osób namawia mnie, bym tych kłamstw i manipulacji nie tolerował w nieskończoność – mówi Mirosław Kapłan. Mimo wszystko na pytanie, czy w takich warunkach – przy niechętnej, a mającej przewagę głosów w radzie opozycji i przy medialnym czarnym PR – można stworzyć w gminie coś pozytywnego, wójt odpowiada krótko: można. – Dowodem na prawdziwość deklaracji są powstające jak grzyby po deszczu place zabaw dla dzieci, nowe asfaltowe drogi, świetlice, perspektywa niemal darmowych solarów dla 800 mieszkańców, czy też zawarta umowa na realizację największej inwestycji w historii gminy, współfinansowanej ze środków unijnych: warta 5,2 miliona zł (z czego prawie 3,5 miliona, to środki unijne) budowa kanalizacji w Berezie. Ostatnim sukcesem wójta, osiągniętym na sesji w minionym tygodniu, było wyciągnięcie gminy z „zapaści cywilizacyjnej” poprzez wprowadzenie funduszu sołeckiego (przekazanie sołtysom środków do samodzielnego gospodarowania), który od lat działa w większości polskich gmin, a do międzyrzeckiej „dotarł” dopiero teraz. – To dobra wiadomość – mówi Mirosław Kapłan, który przerywa w pół zdania i zastanawia się przez chwile. – Tylko skoro funkcjonuje zasada „im lepiej tym gorzej”, to jak teraz nasz sukces skomentują „obiektywne” media?