Zapomniany patron

sowiecką – choć groziła mu śmierć – nie chciał bowiem pozbawiać opieki mieszkających w Rosji Polaków. 13 Marca 1923 roku wraz z arcybiskupem Cieplakiem i 12 księżmi został aresztowany. W procesie pokazowym skazano go karę śmierci za rzekomą działalność szpiegowską. Rozprawa sądowa stała się głośna na świecie. O ułaskawienie księdza występowali przedstawiciele rządów Polski, Czechosłowacji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Watykanu. Mimo to władze sowieckie nakazały wykonanie wyroku. Śmierć nastąpiła w szczególnym momencie, w nocy z 31 marca (Wielka Sobota) na 1 kwietnia (Niedziela Wielkanocna). Ksiądz został zabity strzałem w tył głowy – jak kilkanaście lat później oficerowie polscy w Katyniu. Przed śmiercią powiedział: „Proszę oddać moje ostatnie pozdrowienie ks. Cieplakowi i oświadczyć mu, że do ostatniej chwili pozostałem wierny Stolicy Apostolskiej”. Po tych słowach padł strzał. Nie tylko postać, także ulica ks. Budkiewicza ma niezwykłą historię. Po II wojnie światowej w czasach szczególnego zwalczania kościoła, nazwa ulicy ocalała, choć usytuowano przy niej … siedzibę UB, gdzie katowano przeciwników komunizmu. Tego samego systemu, z „rąk” którego zginął ks. Budkiewicz. W okresie PRL ksiądz pozostawał w zapomnieniu i dopiero ostatnio został przywrócony pamięci bialczan dzięki pracom księży Roman Dzwonkowskiego oraz Bronisława Czaplickiego. Z inicjatywy tego ostatniego 31 maja 2003 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny Konstanego Budkiewicza, bohaterskiego księdza z Podlasia.