Czadowy Hendrix

Nie odcina się pan się od spuścizny swojego brata Jimi’ego Hendrixa, ale tworzy pan także własne kawałki…

Nie mogę udawać, że Jimi był mi obcy. Jego muzyka jest nieśmiertelna, broni się sama. Blues i rock są dosyć blisko siebie. Niemniej jednak, nie zamierzam być naśladowcą brata. Niedługo wyjdą moje dwa nowe albumy. Wiem, że również w Polsce będą dostępne.

Jimi Hendrix – jakim był bratem, człowiekiem, muzykiem?

Na scenie Jimi był totalnym ekstrawertykiem, kochał występy na żywo. Kiedy kończył koncert, stawał się sobą – spokojnym, łagodnym, raczej introwertycznym człowiekiem. Wiele moich wspomnień spisałem, w maju ukaże się książka „Jimi Hendrix: A Brother’s Story” której jestem współautorem. Opowiadam o naszym wspólnym dzieciństwie, okresie dorastania, nie kryję też swoich życiowych błędów.

Nie irytują pana nieustające pytania o Jimi’ego, pańskiego brata, a przede wszystkim legendę gitary?

Niespecjalnie. Odpowiadam na nie, bo to część mojej pracy. To się nazywa marketing, promocja mojej osoby i spuścizny Jimi’ego. Właściwie to chyba najcięższy kawałek tej roboty – spotkania, konferencje, rozmowy. Podczas trasy koncertowej nie mam chwili na relaks.