LUDZIE PASJI

Poznali się sześć lat temu. On zapalony rowerzysta, ona – spędzajaca na rowerze 6 godzin każdego dnia. Któregoś razu spotkali się w bialskim Parku Radziwiłłów. Słowo do słowa i umówili się na wspólny trening. Po przejechaniu 90 km wiedzieli już, że są sobie przeznaczeni. Od tego dnia trenowali zawsze razem pokonując kilka razy w tygodniu po 150 km, średnio ponad 20 tysięcy kilometrów rocznie. Nie było „złej” pogody, czy „nieodpowiedniej” pory roku. Latem czy zimą, w słońce czy w deszcz, trening odbywał się kilka razy w tygodniu, z regularnością szwajcarskiego zegarka. – Gdy dwoje ludzi tak często przebywa ze sobą razem, po pewnym czasie albo stają się sobie bliscy, albo mają się serdecznie dość. My nie mieliśmy dość – wspomina Jolanta. Ślub postanowili wziąć tak, jak się poznali – na rowerach. Jedyną odmianą było to, że tym razem rowery były zabytkowe – pożyczyli od dziadków. Ślubu udzielił ksiądz Mariusz Gżegżółka, przyjaciel i zapalony kolarz. Przejazd przez Białą Podlaską tuż po uroczystości pozostał we wspomnieniach, niczym barwny film, najbardziej niezwykła „wyprawa” rowerowa w życiu. Dla mieszkańców Białej Podlaskiej przejazd młodej pary na rowerach w ślubnych strojach był po prostu ciekawostką, która wzbudziła życzliwe zainteresowanie przechodniów – ludzie uśmiechali się, pozdrawiali… "ZamośćWspólna, podtrzymywana z codzienną systematycznością pasja przerodziła się z czasem w sportowe sukcesy, zwłaszcza w przypadku Jolanty. Pierwszy medal – brązowy – w Mistrzostwach Polski zdobyła przed trzema laty w jeździe indywidualnej na czas. Rok później były już medale złote, na dystansie 100 i 300 metrów na torowych Mistrzostwach Polski w Pruszkowie. Tego samego roku zdobyła pierwszy medal w Pucharze Europy – wyścigu niezwykłym, jakim są tandemy, sport integracyjny, gdzie liczy się praca dwóch kolarzy, a zawodnik siedzący z tyłu jest niewidomy lub niedowidzący – we włoskiej Piacenzie. Ten z kolei sukces zaowocował powołaniem do kadry narodowej i wzięciem udziału w dwóch zgrupowaninach na Cyprze oraz szansami na udział w paraolimpiadzie w Londynie. – Wszystkie te osiągnięcia są przemiłym dodatkiem, ale jednak tylko dodatkiem, do naszej wspólnej pasji. Bo dla nas jazda na rowerze, to po prostu sposób na życie – mówi Jolanta. Zastanawia się. – Bo wiesz, jeżeli masz jakąś dobrą pasję w swoim życiu, dobry cel, masz zarazem powód, dla którego warto codziennie budzić sil i podejmować wyzwania. I to jest piękne, prawda?