GDZIE JEST MÓJ DOM?

Przestał być nim już dom dotychczasowy, ten w Komarnie, a nie stał się nim jeszcze dom odziedziczony po dziadkach, przy ulicy Kraszewskiego w Białej Podlaskiej. Józek jest właścicielem czteropokojowego mieszkania, ale zamieszkać w nim nie może. W efekcie mieszkanie stoi puste i z dnia na dzień popada w ruinę.

 

Problematyczny spadek

– Lokal wymaga generalnego remontu, dach przecieka, sufi t grozi zawaleniem, podłoga jest pofalowana. Odcięto prąd i ogrzewanie. Nawet, gdybym chciał, nie mogę się tutaj wprowadzić – mówi 19-latek, który tymczasowo zamieszkał w bursie szkolnej. W czerwcu 2011 roku Józek opuścił Dom Dziecka w Komarnie, gdzie spędził sześć lat. Niechętnie wypowiada się na temat swoich rodziców, którym sąd odebrał prawo do opieki nad synem. – Matka mieszka w Warszawie, ojciec w DPS w Kozuli. Najbliższe osoby, babcia i dziadek, nie żyją – mówi krótko. Chłopak uczy się zaocznie w Rzemieślniczym Technikum Uzupełniającym. Raz w tygodniu dorabia roznosząc ulotki – za osiem godzin pracy dostaje 80 zł. – Sytuacja finansowa nie pozwala mi na remont mieszkania. Od MOPS otrzymuję miesięcznie niecałe 500 zł, z tego 200 zł przeznaczam na opłacenie bursy – wylicza nasz rozmówca. Barbara Kożuchowska, pracownik socjalny z bialskiego MOPS-u przyznaje, że w ramach środków na tzw. usamodzielnienie i zagospodarowanie instytucja może przekazać 8 tys. zł. – Ustawa nakłada na nas obowiązek poruszania się w obrębie określonych kwot. Zdaję sobie sprawę, że fundusze, które oferujemy Józkowi, to kropla w morzu potrzeb – kwituje Kożuchowska. Pracownica MOPS-u dodaje, że ośrodek pomógł chłopakowi w dopięciu spraw związanych z przydziałem w bursie. – Opłaciliśmy wyżywienie, zakwaterowanie, paczkę żywnościową oraz zasiłek celowy. Jest pełnoletni, nie możemy prowadzić go za rękę. Zresztą Józek też by tego nie chciał – nadmienia Kożuchowska.

Niepewna przyszłość

Miejsce w bursie przysługuje młodemu Kulikowi na czas edukacji. Co dalej? – Znamy sytuację Józka, nikt go stąd nie wyrzuci. Jeżeli po skończeniu szkoły nie znajdzie lokum, zostanie z nami zajmując pokój hotelowy – informuje Stanisława Daniluk, dyrektor bursy. Chociaż Józek ma dopiero 19 lat, życie zdążyło przynieść mu wiele cierpień, nie oszczędziło doświadczeń. A jednak pomimo to chłopak nie poddaje się i z nadzieją patrzy w przyszłość. – Forest Gump mawiał, ze życie jest jak pudełko czekoladek. Nie wiadomo, co się wyciągnie.

Wychowankowie najczęściej opuszczają dom dziecka wkraczając w dorosłość z pustym bagażem. Józek dostał nadbagaż.. Jeżeli zechcą Państwo pomóc bohaterowi tej historii w remoncie mieszkania, za jego zgodą udostępniamy numer telefonu Józefa Kulika:

518 111 096.

Tak więc nie narzekam, radzę sobie, pieniądze wystarczają mi na przeżycie. Chciałbym znaleźć bardziej dochodową pracę, a po technikum zostać kucharzem.– opowiada. O swoim podopiecznym pozytywnie wypowiadają się wychowawcy Domu Dziecka w Komarnie. – Chociaż Józek opuścił nasze mury, nadal mu pomagamy. Nie zostawimy go, wiemy, że nie ma nikogo na świecie. Matka interesowała się nim tylko przy okazji sprawy spadkowej –    mówi Dariusz Sikora, wychowawca placówki w Komarnie. Dodaje, że starał się dotrzeć do urzędników, instytucji i sponsorów, którzy pomogliby przy remoncie mieszkania przy Kraszewskiego. Bez skutku. – Problem w tym, że on nawet nie może sprzedać kwatery, bo obiekt podlega ochronie konserwatorskiej. A na parterze budynku mieszkają lokatorzy, którzy muszą wyrazić zgodę na jakikolwiek ruch w tej kwestii. Sam remont wiąże się z ryzykiem. Trudno ocenić rzeczywisty stan obiektu, w trakcie prac mogłoby się okazać, ze potrzebne są ogromne nakłady – zauważa Sikora. Wychowawca podkreśla, że Józek zasługuje na pomoc. – Tak dzielne osoby warto wesprzeć. Józek naprawdę zasługuje na szansę na godne, lepsze jutro. Bo jeżeli nie on – to kto?