SZANSA NA SZANSĘ

bo nie miał z czego spłacić 3 tys. zł długu. Osierocił żonę i jedenaścioro dzieci. Z pomocą rodzinie pospieszyło wiele osób, ale długofalowego wsparcia udzielił senator Grzegorz Bierecki, który pomógł spłacić zobowiązania osieroconej rodziny, pomógł wdowie zdobyć pracę i spowodował, że jej córka, 18-letnia Monika, od pół roku otrzymuje comiesięczne stypendium od Stowarzyszenia Krzewienia Edukacji Finansowej (SKEF). Tej śmierci – i wielu innych dramatów – udałoby się uniknąć, gdyby w Polsce realnie funkcjonowała ustawa o konsumenckiej upadłości. W założeniu upadłość konsumencka miała być drugą szansą dla setek tysięcy osób, które nie zawsze ze swojej winy znalazły się w rozpaczliwym położeniu finansowym. "UrszulaRegulacje dotyczące upadłości zostały, co  prawda, wprowadzone w 2009 roku, szkopuł w tym, że instytucja nie spełniła nadziei i nieszczęśnicy, którzy wpadli w spiralę zadłużenia, rzadko z niej korzystali. Dlaczego? – Bo ustawa została stworzona z zamiarem, by tak się właśnie stało – mówi krótko senator Grzegorz Bierecki, który dalej wyjaśnia już obszernie. – Pierwszy projekt ustawy został wniesiony przez PiS w 2006 roku i był to dobry projekt, a organizacją, która wspierała wprowadzenie do Polski instytucji upadłości konsumenckiej było SKEF.

W Polsce wg obowiązującej ustawy upadłość konsumencką może ogłosić osoba fi zyczna, nie wykonująca działalności gospodarczej i nie może być to rolnik indywidualny. Podstawą ogłoszenia upadłości jest niewypłacalność powstała w okolicznościach wyjątkowych. Z wnioskiem może wystąpić dłużnik i może to uczynić raz na 10 lat. Jeśli sąd przychyli się do wniosku, następuje likwidacja majątku, sporządza się listę wierzycieli i dzieli między nich masę upadłościową. Zawieszeniu ulegają toczące się postępowania egzekucyjne.

Stowarzyszenie organizowało konferencje, sprowadzało ekspertów, tłumaczyło, jak ważne jest to rozwiązanie ze względów społecznych, ale też i dla gospodarki kraju. Umożliwionoby w ten sposób uwolnienia od długów osoby nadmiernie zadłużone, niekiedy bez ich winy: ktoś stracił pracę, ktoś inny został zniszczony rosnącym kursem franka, itp. Szkopuł w tym, że ci, którzy przy ustawie zaczęli majstrować – przedstawiciele lobby finansowych – wypaczyli jej sens.

Marzeniem wielu tych instytucji, które w Polsce nie podlegają nadzorowi i oferują pożyczki dostarczane do domu za ogromne ceny, jest sytuacja, w której raz złapany klient będzie płacił do końca życia odsetki, a potem odsetki od odsetek, itd. I tak to w tej chwili wygląda na naszym rynku. Dlatego potrzebna jest interwencja państwa, która sprawi, że niemal milion osób w Polsce przestanie się ukrywać przed komornikami – tłumaczy Grzegorz Bierecki. By tak się stało, w minionym tygodniu we współpracy ze SKEF w Sejmie odbyło się seminarium zorganizowane przez połączone komisje senackie.

– Jesteśmy zatrwożeni tempem, w jakim wzrasta w Polsce liczba zadłużonych osób – mówił Kazimierz Janiak, prezes SKEF, który postulował obniżenie kosztów postępowania – bo niektórych dłużników nie stać na ogłoszenie upadłości – i przyjęcie, że upadłość nie może oznaczać bezdomności. – Ustawa ma być instrumentem ochrony konsumenta, jego ucieczki z pułapki zadłużenia i ochrony przed tzw. drapieżnym zadłużaniem. Ma umożliwić powrót do normalnego życia i wyjścia z szarej strefy setkom tysięcy Polakom, dziś ukrywających się przed dłużnikami i komornikami – powiedział nam Grzegorz Bierecki.

 

Od nieszczęścia które dotknęło rodzinę z Roskoszy minęło kilka miesięcy, ale czy minął ból i żal? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do Urszuli Laszuk. – Uczymy się życia od nowa. Muszą sobie radzić ze względu na dzieci. Sześcioro się uczy, najmłodszy chodzi do przedszkola – mówi wdowa. Córka Monika planuje podjąć studia. By zarobić na trzymanie, wyjeżdża do pracy za granicę. Dwóch synów układa sobie życie w Białej, wynajmują stancję. Podstawowe źródło utrzymania rodziny stanowi zasiłek rodzinny na dzieci w wysokości tysiąc czterysta złotych. Od października do maja wdowa pracowała przy mrożonkach w bialskiej firmie Pol-Kres. By poprawić budżet, dorabia u ogrodników przy pieleniu truskawek. – Przy jedenastce dzieci studnia nie ma dna – mówi Urszula. W dodatku tragedia oraz późniejsza pomoc Laszukom spotkały się z małostkowością. – Jestem wykończona psychicznie plotkami na nasz temat, chciałabym tylko spokoju – żali się Urszula Laszuk.