Jeszcze się waham

Dziś w pierwszej jedenastce jest ich dziesięciu. W Białej we wszystkich trzech klubach: TOP- 54, Jagiellończyk czy Orlik robi się niesamowicie dobrą pracę. Świadectwem tego jest wynik Podlasia. Trzecie miejsce w III lidze w oparciu o wychowanków z Białej Podlaskiej. Udało nam się ustabilizować sytuację finansową klubu. Głównie dzięki wsparciu prezydenta miasta, jak też innych większych i mniejszych sponsorów. Zmieniło się nastawienie władz miasta do piłki nożnej. Awansowaliśmy po wielu latach gry w IV lidze, a nawet okręgówce do III ligi. Utworzono drugą drużynę, która w błyskawicznym tempie pojawiła się tam gdzie dotychczas grała pierwsza, czyli do IV ligi. Nie udało nam się awansować w tym sezonie do II ligi. Powiem złośliwie, podarowaliśmy ten awans Siarce. Te sześć punktów niezdobytych w końcowe w sezonu z słabymi rywalami u siebie to był prezent. Mimo to trzecie miejsce tak młodej ekipy to dobry wynik.

 

Czy będzie pan kandydował na prezesa zarządu na kolejne cztery lata?

Na razie się waham. Wiele będzie zależeć od tego, jakie zapadną decyzje w najbliższych dniach. Warunki są trzy: klub musi za cel stawiać sobie awans do II ligi i mieć możliwości na pozyskanie na to środków. Musi być utrzymany kręgosłup zespołu i musi go prowadzić Władimir Geworkian. To znakomity fachowiec, którego pracę wszyscy w okolicy doceniają. Podlasie prowadzone przez niego mimo niskiej średniej gra dojrzały, nowoczesny i piękny dla oka futbol.

Czyli reasumując, wszystko rozbija się o kasę. Jak dziś wygląda sytuacja finansowa klubu?

Jesteśmy po rozmowach z dwoma największymi sponsorami Podlasia. W obu przypadkach mamy deklarację o dalszej współpracy. Prezydent miasta obiecał, że nie zabraknie środków na piłkę nożną w tym i przyszłym roku. Drugi co wielkości sponsor Kasa Stefczyka wywiązał się rzetelnie z umowy. W przygotowaniu jest kolejna opiewająca na dwukrotnie większą sumę. Liczę także na wsparcie bialskiego biznesu. Każda złotówka więcej w klubie to większe szanse na dobry wynik. Same pieniądze to dużo, ale nie wszystko. Najważniejsze jest, by nasi zawodnicy chcieli pracować i się rozwijać. A tego tym obecnym odmówić nie można. Pod okiem trenera Geworkiana i przy odpowiednim wsparciu finansowym mogą zajść daleko.