Na dyskotece w Okunince

Przy barze ścisk nie do wytrzymania. Mimo wygórowanych cen klienci walczą o przetrwanie. Nad stosem butelek ustawionych za kontuarem dumny szyld: „młodzieży poniżej lat 18 i osobom nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy”. O zakazie pamięta niewiele osób. Nie pamięta na pewno barman, do którego próbuje dotrzeć mieszanka uczniów szkół gimnazjalnych i licealnych. Do baru dociska się kilkunastoletni człowiek. Ledwo widzi na oczy. Ma problemy z mówieniem. Z pomocą rąk i nóg tłumaczy, że chodzi o drinka. Dostaje i odchodzi. Raz na jakiś czas wybuchają lokalne konflikty. Ktoś kogoś przestawi w inne miejsce, albo powie, co myśli. Zasób słów raczej ograniczony, ale wszyscy doskonale się rozumieją. K.., jak ci wpi… ch… głupi. Wszyscy są ze wszystkimi na ty. Jest druga godzina dyskoteki. Zabawa dopiero się rozkręca. Ale młodzieży się podoba. Małgosia ma 18 lat, chodzi do liceum w Białej Podlaskiej i do Okuninki przyjechała z dwiema koleżankami. Przyjechała zapomnieć o szkolnej nudzie i przyszłorocznej maturze Podoba jej się tutaj. Co najbardziej? – No tak, w ogóle. Podoba się też Markowi, chłopakowi z Radzynia. Jest mechanikiem, ale nigdy nic nie naprawiał. – Na granicę jeżdżę, to lepszy interes – zapewnia. Marek nie powie , na czym polega interes. – Grunt, że dobry i już. – A dyskoteki się nie czepiajcie. Jest muzyka, kobiety i śpiew. I jest OK.