ZA WSZELKĄ CENĘ

Moim jedynym źródłem dochodu jest zasiłek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, niewiele ponad 400 złotych miesięcznie – żali się Tatarkin. Mężczyzna pochodzi z kaukaskiego Krasnodaru, gdzie spędził siedem lat. Obecnie żyje samotnie, nie ma rodziny w Białej Podlaskiej, jego żona zginęła tragicznie. Ponad 30 lat temu pan Antoni wykupił działkę, zaczął budowę domu, ale obiekt do dzisiaj stoi niewykończony. Tatarkin mieszka w niewielkim budynku gospodarczym wykonanym z płyty paździerzowej. Szopa wymaga generalnego remontu. – Dach przecieka, płyty od deszczu się powyginały. Zimą ogrzewam się tylko piecykiem. A wodę biorę od sąsiadów – opowiada mieszkaniec osiedla Kołychawa. Pan Antoni znalazł rozwiązanie swojej niedoli – kontener mieszkalny. Przygotował nawet miejsce na taki obiekt na swojej działce. Szkopuł w tym, że ani Urząd Miasta ani MOPS nie „podarują” mężczyźnie takiego lokum. – Zapoznawszy się z warunkami bytowania pana Tatarkina, zaproponowaliśmy lokum przy Witoroskiej, ale on zrezygnował z tej opcji – informuje Roman Siekierka naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej. Z kolei pan Antoni wyjaśnia, że stan pomieszczenia przy Witoroskiej przyprawił go niemal o zawał serca. Przepisy prawne określają że 63-latek jako właściciel nieruchomości na terenie miasta, nie może dostać mieszkania komunalnego. – On powinien sprzedać swoją działkę. Wtedy natychmiast mu pomożemy. Pan Antoni doskonale wie o naszym stanowisku – dodaje naczelnik Siekierka. Mężczyzna nie jest bezdomny, ale wkrótce może być. – Nie mam emerytury, nie mam z czego odłożyć. Próbuję czasami zhandlować jakieś rzeczy, stare ubrania na bazarze, ale coraz trudniej to wychodzi. Czasami jak sąsiadom coś pomogę, to dadzą 10 zł. Nie wiem jak mam dalej żyć – mówi strapiony. Justyna Domańska, pracownik socjalny MOPS zaznacza, że ośrodek monitoruje sytuację 63-latka. – Pan Antoni otrzymuje od nas taki zakres pomocy do jakiego się kwalifikuje. Środki na kontener mieszkalny nie wchodzą w grę. Problem Tatarkina polega na przywiązaniu do działki. A tam nie ma  dobrych warunkach do bytowania – przekonuje Domańska. Pan Antoni nie chce zrzec się swojej działki na rzecz mieszkania w bloku. „Absurdalny kaprys nieszczęśnika” – mówią niektórzy. Ale czy brak środków do życia jednych upoważnia drugich do niepodważalnych decyzji, które rzutować mają na „poprawę” ich życia?