Rokrocznie mieszkańcy tej niewielkiej wsi upamiętniają postać i dorobek artysty samouka przygotowując tzw. Wasylówkę. W tym roku przypada 103. rocznica urodzin malarza. Z tej okazji 11 sierpnia w Dąbrowicy odbyły się uroczystości ma cmentarzu prawosławnym przy mogile zmarłego w 1995 roku mistrza pędzla. Później, już tradycyjnie, miejscowi gromadzą się w wiejskiej świetlicy, gdzie znajduje się izba pamięci ku czci Albiczuka. We wsi nie brakuje osób, które dobrze pamiętają podlaskiego Nikifora. Paweł Krat był bliskim przyjacielem artysty. – Znaliśmy się czterdzieści lat. Odkąd zmarł, odwiedzam go na cmentarzu, ale nie za bardzo chce ze mną rozmawiać – ubolewa pan Paweł. – Czasy mu nie sprzyjały. Najpierw musiał tworzyć to, co ludzie chcieli, by zarobić na chleb. Później dostał wojskową emeryturę i wtedy dopiero zaczął żyć inaczej. Wybudował dom i wokół niego pielęgnował swój raj – dodaje Krat. Już za życia, jego dorobek uzyskiwał wysokie noty przede wszystkim na zagranicznych wystawach. Niekiedy wysyłał tam swoje dzieła, a zdarzało się że interesenci zjeżdżali na Podlasie. Pan Paweł podkreśla, że malarz nigdy nie wyrzekł się swojego pochodzenia. – Mieszkał sam, bardzo skromnie. Chodził po polach, zbierał dzikie kwiaty, które sadził na działce, rosło tam ponad 230 gatunków – sugeruje Krat. Viole_ a Jarząbkowska, kierownik działu Sztuka z Muzeum Południowego Podlasia wyjaśnia że malarstwo Albiczuka wpisuje się w nurt prymitywizmu, tzw. sztuki naiwnej. – Określamy tak dorobek artystów bez wykształcenia artystycznego, tworzących z potrzeby serca. U Albiczuka zadziwia rzadka wśród „artystów naiwnych” umiejętność posługiwania się perspektywą powietrzną. Malarstwo nie było dla niego odtwarzaniem przyrody, lecz świadomą kreacją, wybierał z natury to, co jest piękne, co go interesowało i cieszyło – opowiada Jarząbkowska. Mieszkańcy Dąbrowicy z przykrością patrzą jak posiadłość malarza marnieje. – Po śmierci artysty jego posiadłość trafi ła w ręce prywatne. Obecnie włości stoją puste. On sam powtarzał, aby w jego domu urządzić muzeum. Ale władze gminy zmarnowały szansę, tłumacząc się brakiem funduszy – komentuje Jan Danieluk, dawny sąsiad Albiczuka. Mieszkańcy Dąbrowicy upamiętniają swojego mistrza skromnie i bezinteresownie, ale w zgodzie z przekonaniami Albiczuka.