– Dobrze mi się żyje, chodzę na spacery, uprawiam ogródek, czytam, śpiewam, a w nocy wspominam przeszłość i rozmyślam – opowiada Aniela Maksymiuk. Jej wnuczka Beata Romanowska przyznaje, że babcia ma świetną pamięć i nieustającą radość życia. – Kiedy była młodsza, często śpiewała, zresztą kiedyś na wsi pieśni towarzyszyły wielu czynnościom. Babcia ma swój zeszyt z piosenkami, do którego nieraz zagląda – mówi Beata Romanowska. Jubilatka chętnie dzieli się swoją receptą na długowieczność. – Nie mam w sercu złości ani nienawiści. A jak coś mnie boli, to myślę, że przecież Pan Bóg tak za nas cierpiał, więc co ja tam będę narzekać – tłumaczy. Wnuczka Beata dodaje, że 101-latka nie przyjmuje żadnych leków, nie cierpi na poważne dolegliwości, nawet ciśnienie ma wzorcowe. – Jem z umiarem, piję siemię lniane i codziennie się modlę – mówi o swoim sekrecie długowieczności. Pani Aniela ma teraz więcej czasu na czytanie książek, zwłaszcza historycznych. – Skończyłam cztery oddziały szkoły podstawowej, nauczyłam się tam pisać, czytać i tabliczki mnożenia. Nauczycielki były aż z Galicji. Jubilatka pamięta kiedy podczas wojny w Tłuśćcu stacjonowali Niemcy. – Kazali nam mówić po niemiecku, ale raz odpowiedziałam, że jestem Polką i będę mówić po polsku. Tym sposobem zyskałam szacunek jednego Niemca, który 16 lat po wojnie przyjechał do nas w odwiedziny – relacjonuje pani Maksymiuk. Wnuczka Beata twierdzi, że rodzina uwielbia towarzystwo babci, która na zawołanie coś zaśpiewa, wyrecytuje, albo opowie ciekawą historię z dawnych lat. – Wszystkich nas osądzi Bóg. Dlatego ja nigdy nikogo nie oceniałam. Moje serce jest otwarte na ludzi – podsumowuje. Postawa pani Anieli niewątpliwie warta jest naśladowania – bez względu na wiek.