Trwające od kilku dni prace przy remoncie cokołu mają zostać ukończone przed 17 września. Do tego czasu zlikwidowany zostanie także murek okalający całość, a zamiast niego powstaną alejki prowadzące do miejsca pamięci z czterech stron. Ukończenie renowacji pomnika zbiegnie się z siedemdziesiątą trzecią rocznicą tragicznych wydarzeń: wywózek i morderstw blisko dwóch milionów mieszkańców wschodniej Polski. Pierwsza fala wywózek w regionie brzeskim zaczęła się na przełomie stycznia i lutego 1940 roku. Nikt jeszcze wówczas nie przeczuwał, że prawdziwa martyrologia Polaków na wschodzie kraju dopiero się zaczyna. Pierwszy cios skierowano w jądro narodu, w ludzi najlepiej wykształconych, przedwojenną elitę: nauczycieli, lekarzy, prawników, studentów, urzędników, wojskowych. W zimową noc wyciągano z łóżek całe rodziny, kobiety, małe dzieci. Pozwalano zabrać tylko to, co każdy mógł włożyć na siebie. Na ubranie się dawano kilka minut. Co można zabrać w kilka minut, gdy ma się świadomość, że do domu już się nie wróci? Zesłańcy na „nieludzką ziemią” zabierali modlitewniki, różańce, zdjęcia bliskich, niektórzy wybitne powieści, epopeje: Trylogię, Pana Tadeusza. Niektórzy, obudzeni w środku nocy, zszokowani i przerażeni, nie zdążyli zabrać nic, nawet włożyć wierzchniego okrycia. Ci na dwudziestostopniowym mrozie przeważnie umierali najszybciej. W zapiskach brzeskich zesłańców zawarta jest odpowiedź na pytanie, co tym nieszczęśnikom dawało nadludzkie siły, by przetrwać, co dawało im nadzieję, że jeszcze kiedyś przed śmiercią zobaczą tak ukochaną Ojczyznę: to Bóg, wiara w Jego niezmierzoną moc i miłosierdzie. Po roku 1945 wielu z Sybiraków zamieszkałych wcześniej w obwodzie brzeskim szukało nowego domu jak najbliżej rodzinnych stron, ale już po polskiej stronie nowej granicy. Wielu znalazło go w Białej Podlaskiej, Terespolu, innych miastach i wsiach południowego Podlasia. Dziś spośród nich żyje już tylko kilkudziesięcioro. – Nieodległy jest czas, gdy odejdziemy – mówiła na ostatnim spotkaniu podlaskich Sybiraków Barbara Jakubiuk, przewodnicząca Związku. – Wierzę, że gdy nas zabraknie, nie zostaniemy zapomniani, a w naszym imieniu następnym pokoleniom mówić będą pomniki