NIE MOGŁO NAS TU ZABRAKNĄĆ

Jeszcze przed marszem na placu Powstańców Warszawskich z inicjatywy Stowarzyszenia „Solidarni 2010” pod siedzibą Telewizji (skąd nadawane są „Wiadomości” i „Panorama”) zgromadziło się około stu osób, by odczytać apel do dziennikarzy o rzetelne relacjonowanie marszu pod hasłem „Przebudź się, Polsko”. Obok Ewy Stankiewicz (Solidarni 2010) i Tomasza Sakiewicza (Gazeta Polska) stanął dziennikarz Wojciech Reszczyński. Nikt z dziennikarzy obecnie pracujących w TVP nie wyszedł do zebranych. Z pod gmachu TVP manifestacja dołączyła do tysięcy zebranych na placu Trzech Krzyży, by razem z nimi uczestniczyć w liturgii Mszy Świętej, a bezpośrednio po nabożeństwie ruszył długo oczekiwany marsz. W górę poszybowała niezliczona ilość biało-czerwonych fl ag, dając uczestnikom poczucie siły i wolności w kraju, który tylko z nazwy jest wolnym i demokratycznym. To było niesamowite przeżycie! Widziałem łzy w oczach starszych i młodszych, a trzeba podkreślić, że w tej szkole patriotyzmu wzięło udział wiele rodzin z małymi dziećmi, często w wózkach. Obok mnie szły cztery kobiety – mieszkanki Warszawy – które mówiły, że choć nie na ich nerwy takie manifestacje, to byłoby im wstyd, gdyby tu ich zabrakło. Po zakończonym marszu niewielka część protestujących (ponad sto osób, w tym kilka z Białej Podlaskiej i Terespola) na wezwanie Ewy Stankiewicz wróciła pod gmach TVP, by kontynuować akcję protestacyjną. O ile poranna eskorta policyjna broniąca dostępu do budynku TVP nie robiła wielkiego wrażenia, to już ta wieczorna tak. Stu czterdziestu uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy stanęło naprzeciw pokojowej demonstracji mającej zgodę na zgromadzenie, a cztery kamery non stop nagrywały tak wszystkich uczestników pikiety jak i samych policjantów. Za plecami pierwszego rzędu stał oddział przypominający dawne ZOMO – zwarty szyk, pełen rynsztunek, wielkie tarcze. I to wszystko na garstkę spokojnych demonstrantów. Po modlitwie poprowadzonej przez legendarnego ks. Stanisława Małkowskiego (przyjaciela Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki) głos zabrali Ewa Stankiewicz, Tomasz Sakiewicz oraz Rafał Ziemkiewicz, który w oratorskim stylu wypunktował absurdy rządu Donalda Tuska. To był długi, ale piękny dzień – dzień wolności w kraju, w którym tej wolności jest coraz mniej. Przybyli tego dnia do Warszawy wyjeżdżali z niej umocnieni, ale też w przekonaniu, że powrócą, gdy będzie trzeba, by definitywnie odzyskać Polskę z rąk uzurpatorów, którzy ją zawłaszczyli i prowadzą ku katastrofie.