Zostali zamknięci jak szczury

Właścicielem ziemi było Starostwo Powiatowe, które według mieszkańców bloku sprawę sprzedaży załatwiło po cichu. – Gdyby ktoś nas o tym powiadomił, sami byśmy się złożyli i tę działkę kupili, tym bardziej, że została sprzedana za śmieszne pieniądze. Ta działka jest naszą służebną drogą konieczną. A teraz jej właściciel śmieje nam się w twarz i mówi, że będzie pobierał opłaty za parkowanie. Już stawiane są słupki pod grodzenie. Dostaliśmy od nowego właściciela propozycję odkupienia działki, ale za cenę rynkową – dodaje wzburzona mieszkanka bloku. Mieszkańcy mówią, że boją się również o swoje bezpieczeństwo. – Co, jeśli będzie się paliło albo potrzebna będzie pomoc lekarza? Jak dojedzie karetka albo straż? – pytają. I dodają: – Zostaliśmy zamknięci jak szczury. Sprawa została przedstawiona nadzorowi budowlanemu, który stwierdził, że mieszkańcy muszą mieć zapewniony dojazd do klatki schodowej. Tym samym bezprawnym jest wywieszony przez właściciela zakaz korzystania z działki, bowiem zgodnie z prawem nie można wyznaczać godzin ani dni, w których mieszkańcy mogą przechodzić lub korzystać z działki służebnej. Okazuje się jednak, że prawo sobie, a życie sobie. Pomimo starań nie udało nam się skontaktować z nabywcą działki. O wyjaśnienie poprosiliśmy wicestarostę radzyńskiego Mariusza Skoczylasa, który zna całą sprawę. – Procedury zostały zachowane. Ogłoszenie po raz pierwszy ukazało się w prasie w maju br. i było powtarzane sukcesywnie. Wisiało również na tablicy ogłoszeń w Starostwie, w Urzędzie Miasta, opublikowaliśmy je także na stronie internetowej urzędu. Wadium zostało wpłacone jedynie przez obecnego właściciela, który nabył działkę (0,0119 ha) za cenę wywoławczą 18 080 zł. W akcie notarialnym działka ma zapisaną służebność drogi koniecznej, zatem mieszkańcy swoich praw mogą dociekać w sądzie. Nie mamy sobie nic do zarzucenia – tłumaczy Skoczylas. Mieszkańcy bloku przy Ostrowieckiej 18 już zapowiedzieli, że skorzystają z rady wicestarosty i będą dochodzić swoich praw na drodze sądowej.