Półwieczna pasja Walentyny

Mała Wala tułała się z rodziną po Polsce, w końcu powrócili do domu ojca. Po wyzwoleniu rodzina znowu wyjechała za chlebem. – Na Zachodzie nie czułam się swojsko, ciągnęło mnie na Podlasie. Dlatego wraz z mężem powróciliśmy do naszego uroczyska, Pieńków Wozareckich, leżących kilometr od Kaliłowa – dodaje pisarka. Sędziwa poetka ubolewa, że przez pogoń za pracą nie miała szansy na zdobycie gruntownego wykształcenia. – Kiedy synowie poszli do szkoły, zajęłam się domem, ale czegoś mi brakowało. Udzielałam się w komitecie rodzicielskim. Wspólnie z uczniami przygotowywałam przedstawienia teatralne. Jakiś zmysł twórczy we mnie tkwił. Zaczęłam pisać okolicznościowe wierszyki imieninowe, rocznicowe, dla nauczycieli. Wtedy ludzie naśmiewali się, że jestem „wierszokletka” – przyznaje pani Walentyna. Jednak kiedy podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego zebrani usłyszeli wiersz pani Dubaniewicz, wszyscy płakali ze wzruszenia. Autorka tomiku nigdy nie przypuszczała że jej utwory zostaną wydrukowane. Dopiero znajomy introligator namówił ją do tego, jak mawia, „przestępstwa”. – Noszę w sobie wiele historii. Pisanie mnie odpręża, to pasja. A pierwszym recenzentem wierszy jest mąż – dodaje. Mieszkanka Kaliłowa jest częstym gościem w okolicznych szkołach, gdzie opowiada dzieciom dzieje ich małej podlaskiej ojczyzny. – Jak mam temat to piszę. Zacznę wieczorem, skończę rano. Musi mi się w głowie „nawinąć” i wersy same się układają. Przy łóżku zawsze trzymam kartkę i długopis, tak na wypadek – opowiada nasza rozmówczyni. Obok utworów opisujących piękno przyrody znalazły się zapiski o błogosławionym Papieżu Janie Pawle II. Pani Walentyna twierdzi, że po tragedii smoleńskiej poczuła wewnętrzny impuls, by napisać wiersz. – Po prostu musiałam, tak powstał utwór „Katyń”. Przeszłość pani Walentyny obfituje w ciekawe doświadczenia. – Przed laty byłam radną gminną i na każdą sesję przygotowywałam interpelację pisaną wierszem – wspomina. Przypadek pani Walentyny pokazuje, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Radość i satysfakcja nie znają metryki.