którego celem jest popularyzacja biegania wśród kobiet. – Zgłosiło się już kilka pań. Treningi odbywamy raz w tygodniu. Jestem od tego, by udzielać początkującym rad i wskazówek, jak uatrakcyjnić bieganie. Przygotowuję też artykuły, wywiady do witryny internetowej – wyjaśnia Iwona. O swoich doświadczeniach pasjonatka sportu biegowego opowiada na autorskim blogu „Bieganie według blondynki”, współpracuje także z magazynem „Vege”, gdzie odpowiada za dział sportowy. Wróćmy jednak do początków biegowej historii naszej bohaterki. – Odkąd pamiętam, wszędzie przemieszczałam się rowerem, traktowałam go jednak, jako środek lokomocji, nie dyscyplinę sportową. I wtedy, a był to 2008 rok, trafiłam na informację o 10-kilometrowym biegu „Human Race” organizowanym w Warszawie. Przygotowywałam się przez dwa miesiące – wspomina. Kiedy dotarła na metę, była zdziwiona, że to już koniec. I chciała biec dalej. Tak zaczęło się uzależnienie od biegania, które odmieniło życie Iwony. – Pojawił się cel w życiu, a godziny medytacji i przemyśleń w trakcie biegu sprawiły, że stałam się inną osobą. W pewnym momencie okazało się, że większość działań podporządkowuję bieganiu – opowiada Iwona, która tłumaczy, że przy systematycznym bieganiu liczy się jakość życia, snu, odżywania itp. – Podczas biegu długodystansowego dzieją się z człowiekiem niesamowite rzeczy. Widok zachodzącego słońca, dzieci karmiących ptaki, zapach lasu czy krople spadającego deszczu mogą urastać do rangi wzniosłego przeżycia – przekonuje. W tym sezonie Iwona biega cztery razy w tygodniu, pokonując 80 kilometrów. – Do pierwszego maratonu podchodziłam z dużym lękiem. Wysiłek, który włożyłam nie był jednak ogromny, bo potraktowałam ten bieg asekuracyjnie. Najwięcej satysfakcji i radości dostarczył mi mój trzeci maraton w Poznaniu. Pokonałam go z zaplanowanym przez siebie czasem, bez wielkiego bólu. Jednak nie wszystkie biegi były tak przyjemne i łatwe.
Iwona dodaje, że regeneracja po biegu maratońskim może trwać nawet miesiąc. Im dłuższy staż biegowy, tym odnowa organizmu przebiega szybciej. Ale nawet, kiedy mięśnie słabną, a serce wali jak oszalałe, bieganie ma przede wszystkim sprawiać przyjemność. Wielu początkujących biegaczy zapomina o tym i tym samym popełnia kardynalny błąd. – Nie każdy bieg to zawody. Z takim podejściem łatwo się wypalić, zniechęcić – zauważa pasjonatka. W ramach akcji „Kobietki biegają” Iwona zamierza instruować panie w sprawach techniki biegu, właściwej sylwetki, pragnie zarazić je pasją, która jej samej daje tyle radości. – Bo wpada się w swoistą medytację, która człowieka pogłębia, bo sylwetka zyskuje właściwe proporcje, bo samoczynnie mija ochota na niezdrowe odżywianie, bo bieganie uczy świadomości własnego organizmu, można tak wymieniać bez końca – przekonuje. I uśmiechając się, dodaje: – Ten sport, tak jak każda prawdziwa pasja, odmienia życie. W moim przypadku odmieniła je dosłownie i w przenośni, bo biegając, poznałam swojego męża. I choćby dlatego było warto.
Za pośrednictwem Tygodnika Podlaskiego Iwona Ludwinek-Zarzeka chciałaby zarazić aktywnością jak najwięcej osób, kierując swą uwagę zwłaszcza w stronę kobiet, które wciąż stanowią mniejszość na biegowych szlakach. Amatorki, które zechcą spróbować swych sił w bieganiu, mogą skontaktować się z bohaterką naszego reportażu pod nr. tel. 518 077 631. Więcej informacji znajdą Państwo na stronie internetowej: kobietkibiegaja.pl