PODLASIACY NIE CHCĄ OGLĄDAĆ ANTYPOLSKICH FILMÓW

Ten szkalujący Polaków, a szczególnie mocno, w sposób nieuprawniony i nieuczciwy, uderzający w mieszkańców Podlasia film zwłaszcza na Podlasiu został przyjęty bardzo chłodno. Dla przykładu w Ostrołęce w ogóle nie zdecydowano się na emisję „Pokłosia”, z kolei w innych podlaskich miastach obraz Pasikowskiego został objęty bojkotem lokalnej społeczności. Podobnie było w naszym regionie, gdzie na kilkudziesięciu seansach w kinie „Markury” film obejrzało zaledwie 415 widzów. – To bardzo słaby wynik, zdecydowanie poniżej naszej średniej – powiedział nam Jacek Lewkowicz, kierownik bialskiego kina. – Jakoś mnie to nie dziwi, zważywszy na fakt, że to film nawiązujący do kłamstw Tomasza Grossa. W gronie znajomych i przyjaciół bojkotujemy ten film i nie chcemy go oglądać nawet za darmo. Słyszeliśmy o nim dość, by podjąć taką właśnie decyzję – powiedział nam Tomasz Leszczyński z Terespola.

Oglądanie takiego filmu, to wspieranie swoimi pieniędzmi antypolskiej produkcji współfinansowanej ze źródeł zagranicznych, niechętnych Polsce.

W podobnym duchu wypowiada się Paweł Pietruczuk z Piszczaca, obecnie studiujący w Warszawie. – Oglądanie takiego filmu to wspieranie swoimi pieniędzmi antypolskiej produkcji współfinansowanej ze źródeł zagranicznych, niechętnych Polsce – mówi Pietruczuk. – Nie bardzo wiem, dlaczego mielibyśmy to robić. W gronie moich kolegów podjęliśmy solidarną decyzję, że ani tego filmu, ani innych podobnych „dzieł” oglądać nie będziemy – dodaje Patryk Szulak z Białej Podlaskiej. Jak sprawdziliśmy, szkoły na południowym Podlasiu nie wyraziły zainteresowania filmem Pasikowskiego, ale zostawiły wolną rękę nauczycielom i młodzieży. – Słyszałam, że film wywołał już kontrowersje. Ja osobiście jeszcze go nie widziałam, ale jeśli jako szkoła dostaniemy propozycję od Radzyńskiego Ośrodka Kultury na przyjście na projekcję, myślę, że z niej skorzystamy. Nigdy nie zmuszaliśmy do niczego uczniów, każdy ma prawo wyrobić sobie własne zdanie. Uczniowie uczą się historii, znają prawdę, a bronienie im obejrzenia tego filmu moim zdaniem mija się z celem. Jeśli młodzież wyrazi zainteresowanie i chęć pójścia na ten film, my im tego nie zabronimy – mówi Ewa Grodzka, wicedyrektor I LO w Radzyniu. W naszym regionie nigdzie nie doszło do sytuacji vide Warszawa, gdzie władze miasta kierują do podległych sobie szkół pisma zobowiązujące dyrektorów do wysłania najpierw nauczycieli, następnie uczniów na „Pokłosie”, a w kolejnym kroku do omawiania na lekcjach „dzieła” Pasikowskiego. – U nas by to nie przeszło, bo nie pozwoliliby na to rodzice. Na propagowanie kłamstw i propagowanie pedagogiki rzekomej polskiej winy zgody nie ma i nie będzie – mówi Jan Weres z Terespola.