Dziwię się zawodnikom

Zarzuty wskazują, że zawodnicy otrzymywali jakieś nieznane zastrzyki wspomagające…

 

To kompletnie nieporozumienie. O sprawie wypowiadał się zawodnik, który nie korzystał z pomocy lekarskiej, jaką klub zapewnił kontuzjowanym. Być może dlatego jego wypowiedź tak bardzo odbiega od prawdy. Zaprosiliśmy do Białej lekarza Dynama Brześć z 30-letnim stażem, który już wcześniej z dobrym skutkiem zajmował się naszymi piłkarzami podczas obozów na Białorusi. Zawodnicy mieli wykonane badania, m.in. USG. Po ocenie tych badań zostały przepisane leki na receptę i pod pełną kontrolą medyczną podane zawodnikom. Na to wszystko są faktury i dokumenty w klubie. Nikt nie zgłaszał problemów, mało tego, prawie wszystkim ta pomoc medyczna pomogła w walce z bólem i urazami.

Dlaczego w sprawie Pawła Jędrzejuka musiał interweniować LZPN?

Sprawę rozwiązania kontraktu pomiędzy Podlasiem a Jędrzejukiem faktycznie rozstrzygał LZPN. Wydał decyzję o rozwiązaniu kontraktu z winy klubu. Nie znaczy to jednak, że Paweł wypełnił swoje zobowiązania wobec Podlasia. Nie był dostępny i osiągalny w klubie wówczas, gdy klub go potrzebował, w najważniejszych momentach sezonu. Mówię o meczu z Tomasovią i Karpatami.

Wojciech Hołoweńko zarzuca blokowanie jego przejścia do Wisły Puławy.

Z całej tej grupy najbardziej się dziwię Wojtkowi, ten chłopak bowiem zawdzięcza nam najwięcej. Wszystko, co osiągnął, jest po części zasługą jego talentu i pracowitości, ale też w dużej mierze jest także zasługą fachowości trenera Geworkiana, który na niego postawił i wiele nauczył. To klub załatwił Wojtkowi możliwość testów w Cracovii. To klub umożliwił mu bez testów wyjazd z Legią (Młoda Ekstraklasa) na obóz, z czego Wojtek nie skorzystał. To klub nie wyciągał konsekwencji wobec niego, gdy bez zezwolenia udał się na testy do Rzeszowa zamiast przygotowywać się do sezonu z kolegami z Podlasia. Nikt nigdy nie blokował jego przejścia do innego klubu.

A może istotnie nie wszystko jest w porządku – zawodnicy mówią o zaległościach finansowych wobec nich.

To fakt, że mamy takie zaległości, ale jest także faktem, iż staramy się z nich wywiązywać. Michał Sobiczewski odszedł do Orląt Radzyń za kwotę niższą niż ta, na którą jest wyceniany, ale z zastrzeżeniem, że dług Podlasia wobec niego zostanie anulowany. Jeśli chodzi natomiast o odejście Marcina Korneluka i całą otoczkę dotyczącą tego zdarzenia, to powiem krótko: zarząd ma wiele zarzutów wobec jakości pracy Marcina, stąd podziękowaliśmy mu za współpracę. Podkreślam, że chodzi o jego pracę jako pracownika klubu, a nie zawodnika. Więcej na razie nie powiem, ponieważ na temat wypowiedzi naszych byłych zawodników oraz nawiązujących do nich publikacji będziemy rozmawiać na zarządzie jeszcze w tym tygodniu. Tam podejmiemy adekwatne do sytuacji decyzje.