Nawet w małym mieście można miec swój styl

– Zaczyna się od zdjęć, które muszą być wykonane profesjonalnym sprzętem. Z racji tego, że niedługo czeka mnie matura, czas na pracę z aparatem znajduję w weekend. Następnie Beata wygospodarowuje kilka godzin na obróbkę zdjęć i napisanie postu, który przyciągnie czytelników. – Dzięki stronie nawiązuję nowe kontakty, rozmowy często prowadzimy w języku angielskim, więc jest to również możliwość rozwoju. Gdy oglądalność bloga jest duża, można liczyć na współpracę ze sklepami internetowymi. Zwykle są to portale zagraniczne. Kooperacja nie przynosi na razie korzyści, ale wszystko ma swój początek, który nie zawsze jest łatwy – mówi autorka bloga. – Stawiam na żywe barwy i wzory. Zimą preferuję kolorowe swetry i legginsy, które rzucają się w oczy – zaznacza 18-latka. – W poszukiwaniu ubrań odwiedzam amerykańskie sklepy internetowe, zdarza mi się również kupować ciuchy w sieciówkach. Rzeczy z drugiej ręki często okazują się perełkami – przekonuje blogerka. Nasza rozmówczyni podąża za trendami, ale nie kopiuje innych. – Pogoń za modą mija się z celem. Frajdę sprawiają mi stare rzeczy, które przerabiam po swojemu – opowiada nam Beata, która ostatnio współorganizowała w Radzyniu tzw. SWAP party, gdzie każdy mógł przynieść ciuchy, akcesoria, książki lub płyty od dawna leżące na dnie szafy. – Każda rzecz została ometkowana z ceną, a następnie przystąpiliśmy do wymiany, targowania, kupowania. Kolejna akcja odbędzie się 23 kwietnia w kawiarni „Kofi &ampTi” – informuje licealistka. Beata udowadnia, że nawet mieszkając w małym mieście, można być na topie. – Zainteresowanie modą niesie korzyści: mam swój styl, czuję się dobrze we własnej skórze, wiem jakie zestawy odzwierciedlają mój charakter – wylicza 18-latka. Niebawem matura, a po niej blogerka zamierza studiować dziennikarstwo i public relations. – W międzyczasie chcę zapisać się na lekcje rysunku, aby dostać się do szkoły projektowania. Dzięki temu mogłabym zostać stylistką – zapowiada. Trzymamy kciuki.