Przypadek – nie przypadek

Agnostyk nazwałby czasową zbieżność obu wydarzeń przypadkiem, człowiek wierzący – nie przypadkiem. „Przypadków” jest w tej historii więcej: ranny papież zostaje odwieziony do szpitala karetką przekazaną do Watykanu zaledwie tydzień wcześniej, która mimo korków dociera do kliniki Gemelli w 8 minut, choć normalnie pokonanie tej zakorkowanej trasy zajmuje 40 minut. W szpitalu okazało się, że kula przeszła przez ciało papieża ekwilibrystycznym torem, omijając wszystkie istotne dla życia organy, milimetry od tętnicy głównej. Zdaniem lekarzy to był cud. „Jedna   ręka trzymała pistolet, inna prowadziła kulę” – powiedział Ojciec Święty, który w książce „Przekroczyć próg nadziei” połączył swoje ocalenie z objawieniami fatimskimi: „A cóż powiedzieć o trojgu portugalskich dzieciach z Fatimy, które nagle, w przeddzień wybuchu rewolucji październikowej, usłyszały, że Rosja się nawróci”, że „na końcu moje Serce zwycięży”? (…) Tego nie mogły wymyślić. Nie znały na tyle historii i geografi i, a jeszcze mniej orientowały się w ruchach społecznych i w rozwoju ideologii. A jednak to właśnie się stało, co zapowiedziały. Przypadek – nie przypadek.