DZIECIĘCE MARZENIA Z ZALUTYNIA

Są wśród nich kilkulatki, dzieci w wieku szkolnym i dwudziestoparolatkowie. – Z jednej strony mówi się o niżu demograficznym, ale z roku na rok rodzi się coraz więcej dzieci z różnymi deficytami intelektualnymi. Często próbuje się takie osoby na siłę zatrzymywać w szkołach masowych. Tymczasem im wcześniejsza interwencja, tym lepsze efekty. Pracując z naszymi wychowankami staramy się ułatwić im późniejsze w miarę samodzielne funkcjonowanie – opowiada Józef Antończyk dyrektor ośrodka. 18-letnia Ola porusza się na wózku inwalidzkim. Do Zalutynia przyjeżdża kilka razy w tygodniu. – Gdybym tylko mogła, codziennie chciałabym tutaj być. W ośrodku mam jedyną szansę aby spotkać się z moimi rówieśnikami. Na razie nie mam innych marzeń – przyznaje 18-latka. Wielu uczniów docenia możliwość aktywnego spędzania czasu. – Biorę udział w zawodach piłki nożnej, hokeja halowego, pływania. Byliśmy nawet za granicą. Na co dzień pomagam w naszym ogrodzie, uczę się gotować i majsterkować. Chciałbym pomóc rodzicom przy gospodarce – mówi nam 20-letni Michał. Jego kolega Krzysiek również trenuje piłkę nożną. – Często gramy, a wtedy mogę strzelić gola. Jak trzeba, mogę też ziele wyrywać w ogrodzie. Moje marzenie? Pojechałbym znowu w góry, do Zakopanego – przyznaje Krzysiek. – Uprawianie sportu pomaga niepełnosprawnym w socjalizacji, pozwala uwierzyć w swoje możliwości, poza tym oni uwielbiają rywalizację – zaznacza trener Tomasz Skoczeń. Wychowankowie ośrodka, z którymi rozmawiamy, podkreślają, że najchętniej spędzają czas na świeżym powietrzu. Jedną z form rehabilitacji psychoruchowej stosowanych w Zalutyniu jest hipoterapia. – Lubię zwierzęta, zwłaszcza konie. Marzę aby brać udział w wyścigach konnych – zdradza nam Natalka. Praca z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie wymaga empatii, otwartości i nieskończonych pokładów serdeczności, tak przynajmniej uważa Agnieszka Lewkowicz, wychowawca internatu. – Na co dzień musimy pokonywać w sobie bariery, które na każdym kroku spotykamy. Dzięki kontaktowi z tymi dziećmi, uczymy się tolerancji. Tak naprawdę one mają takie same potrzeby jak każdy z nas. Łakną miłości i bezpieczeństwa. Wanda Pietruczuk, nauczyciel klasy przysposabiającej do pracy dodaje, że bez chęci pomagania niepełnosprawnym, bez wewnętrznych predyspozycji, praca w ośrodku jest niewykonalna. – Na efekty trzeba dłużej czekać, ale satysfakcja jest olbrzymia – zaznacza Pietruczuk. Dyrektor Antończyk podkreśla, że dziecko niepełnosprawne wymaga szczególnej opieki. Ono samo jest szczególne i wyjątkowe. Jak każde dziecko.