Szczaw i szyszki czyli bieda według Millera

Na pytanie Tadeusza Nitychoruka z PiS o 800 tys. niedożywionych dzieci w Polsce, Miller odparł: – Wychowałem się na proletariackim podwórku w Żyrardowie w rozbitej i biednej rodzinie. Dobrze znam smak ubóstwa. Brakowało wszystkiego. Wspólnie z mamą zrywałem szczaw, a potem chodziłem do lasu po chrust i szyszki, którymi paliliśmy w kuchennym piecu – opowiadał przewodniczący SLD. Niemniej jednak, Bartłomieja Maksymowicza z „Narodowej Białej Podlaskiej” ckliwe historyjki Leszka Millera bynajmniej nie wzruszyły. – Udało nam się zebrać kolejną porcję powodów, dla których nie warto głosować na SLD. Najważniejszy z nich, to podejście do polityki imigracyjnej i lansowania multikulturowości. Miller jasno opowiedział   się za tym, że granica Polski musi pozostać otwarta i nawet w świetle ostatnich wydarzeń z Anglii czy Francji uważa, że napływ obcych kultur nie stanowi zagrożenia dla chrześcijańskiej Europy. Po tym jak zdawkowo odpowiedział na nasze pytania opuściliśmy zgromadzenie – relacjonował młody działacz prawicowej organizacji. Protestującą przeciw Millerowi grupę wylegitymowała policja. Na taką sytuacje zareagowała radna PiS Alicja Łagowska. – Byłam zaskoczona całym zajściem. Nie wolno tak traktować młodzieży, bo art. 54 Konstytucji każdemu zapewnia wolność wyrażania poglądów, dlatego zwróciłam na to uwagę policjantów – wyjaśniła nam bialska radna. Dodajmy, że na wniosek radnych SLD, przewodniczący Rady Miasta ogłosił półtoragodzinną przerwę w obradach poniedziałkowej sesji (27 maja) w związku z przyjazdem Leszka Millera. Ten ostatni po wizycie w Białej Podlaskiej udał się jeszcze na przejście graniczne do Terespola i Włodawy.

Fragment skargi bialskiej radnej, Alicji Łagowskiej, skierowanej do Komendanta Miejskiego Policji w Białej Podlaskiej

„Młodzież zadała pytania panu Millerowi, a potem odchodząc wyraziła swoje niezadowolenie wykrzykując „sierpem i młotem w czerwoną hołotę” i skierowała się w stronę wyjścia pod „zegar” na Placu Wolności. Policyjny samochód zajechał im drogę i kilku policjantów rozpoczęło zatrzymywanie młodzieży i legitymowanie ich. Wytworzyła się nerwowa atmosfera, obecni ludzie zaczęli głośno wyrażać swoją dezaprobatą dla zachowań policji. Będąc świadkiem, w jaki sposób policja nadużyła władzy, stanęłam w obronie młodzieży. Podeszłam i zapytałam dlaczego policjanci zatrzymali młodzież. Przypomniałam, że wyrażenie poglądów na takich spotkaniach jest demokratyczne. Policjant Marian Głuszczuk w niegrzeczny sposób nakazał mi przedstawić dowód osobisty. Przedstawiłam się i powiedziałam, że jestem radną. Poprosiłam o wyjaśnienie „dlaczego panowie policjanci zatrzymaliście młodzież”, tłumacząc, że chłopcy nic złego nie uczynili, gdyż z moich spostrzeżeń wynikało, że ta interwencja policji jest nadużyciem władzy. Byłam zaskoczona uporem policjanta, który usiłował mnie zastraszyć. Wsparcie otrzymałam od dziennikarzy i emerytowanego policjanta, który orzekł, że młodzież nic złego nie zrobiła i oznajmił, że art. 54 Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997 r. mówi: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. Na zakończenie Marian Głuszczuk wysiadł z samochodu, ze złośliwym spojrzeniem zwrócił się do mnie i powiedział: „To co – zaistniałaś!”. Nie wiem, co miały znaczyć te słowa, gdyż każdy obywatel ma obowiązek reagować na przejaw nadmiernej władzy ze strony policji. Zastanawiającym jest fakt, cóż to była za nadzwyczajna sytuacja, że kilka samochodów policji brało czynny udział w tej akcji? Nie przypominam sobie, żeby w Białej Podlaskiej inni przywódcy partii mieli taką asekurację. Czy stać miasto na takie koszty w sytuacji zadłużenia?