Z „KŁOSEM” PRZEZ BIAŁĄ PODLASKĄ

Spotkanie z artystą odbyło się 20 czerwca w ramach inauguracji Dni Białej. – To trudny moment, bo niedawno odeszła osoba, której zawdzięczam wszystko, co najlepsze w moim życiu. To dla niej, dla żony Krystyny postanowiłem, że się nie dam i przyjadę do miejsca, które kocham i wzajemność tej miłości odczuwam – powiedział na początku wizyty Kłosowski. 84-letniemu aktorowi towarzyszyła Jagoda Opalińska, autorka biograficznej książki „Z Kłosem przez życie”. – Przyznam, że zanim przystąpiłam do pisania, moja wiedza o Białej była znikoma. Wiedziałam, że to miasto ukształtowało w Romanie pasję aktorską – zaznaczyła Opalińska. Gość wspominał, że mieszkał przy ulicy Garncarskiej, miał wielu przyjaciół m.in. z gimnazjum J. I. Kraszewskiego. – Byłem nierównym uczniem, dostawałem oceny mierne, ale i bardzo dobre. Na szczęście na swojej drodze spotkałem wspaniałych pedagogów, m.in. Karolinę Beylin, która pisała sztuki teatralne. W jednej z nich zagrałem i odniosłem sukces. Tak narodziła się pasja aktorska, która do tej pory trzyma mnie przy życiu – opowiadał artysta. Zanim jednak Kłosowski odkrył swoje powołanie, próbował sił w warsztacie rymarsko- tapicerskim u ojca. Szybko okazało się, że rzemiosło go przerasta. Zajął się konstruowaniem klatek i handlem królikami. To jednak również nie było jego mocną stroną. Gdy miał 22 lata, wyjechał do Warszawy, gdzie skończył wydział aktorski i reżyserski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. – Miałem w życiu dużo szczęścia. Przy swoim niesfornym charakterze trafiałem na wspaniałych ludzi. Jestem człowiekiem spełnionym. A moje wielkie marzenie, to, aby jak najdłużej być sprawnym i zdolnym do pracy – podkreślał wszechstronny artysta. Kłosowski przyznał, że uważa się za aktora prawdziwego. – We wszystkich rolach, które odgrywałam, inspirowałem się swoimi odczuciami. Sięgałem do swojego wnętrza, aby tam odnaleźć element złości, miłości, zawiści czy innych doznań – mówił 84-latek, który zadedykował spotkanie w Białej żonie Krystynie, zmarłej na raka kilka tygodni temu. – Krystyna miała swój dorobek zawodowy, była znakomitym animatorem kultury teatralnej, była żoną, matką i babcią – mówiła ze wzruszeniem Jagoda Opalińska. To pani Krystyna pomagała mężowi przygotowywać się do ról teatralnych, zwłaszcza ostatnio, kiedy wzrok pana Romana pogarsza się w dramatycznym tempie. Aktor prawie w ogóle nie może czytać. Cierpi bowiem na AMD – zwyrodnienie plamki żółtej. Dodajmy, że odtwórca dziesiątek ról teatralnych i filmowych obchodzi w tym roku 60. rocznicę pracy artystycznej.