Ojczyzna – polszczyzna

– niesie okropne wspomnienia. Brześć przedstawiam inaczej: jako pogodną krainę swojego dzieciństwa, które stworzyli mi najbliżsi, ale to dzieciństwo tak naprawdę, ani „sielskie” ani „anielskie” nie było, szczególnie, gdy zaczyna się wojna…

 

T.P. Czy odnajduje pan na Południowym Podlasiu potrawy znane z dzieciństwa?

Z.A. Dobrze, że zmieniamy temat , bo za dużo mógłbym powiedzieć na temat okupacji sowieckiej i niemieckiej… Jechałem niedawno przez Podlasie, a tu: ogórki terespolskie sprzedają! Albo kindziuk z Radzynia Podlaskiego. Jest i sękacz z okolic Kodnia – który do samochodu mi ładują zamiast kwiatów. Refleksję mam taką: życie straciłem na lansowaniu różnych polskich artystów estrady.  A tu zwykłe dziewczyny i chłopaki z Podlasia robią wielką karierę w Europie – sprzedają tam mięsa, wędliny, sery, śmietanki, masło… Zarzucić polskimi serami np. Francję, która ma 700 gatunków własnego sera – to jak wygrać z Barceloną na jej boisku!

T.P. Bug w czasie pańskiego dzieciństwa był rzeką, płynąca niemal przez środek Polski. Bywał pan później tam, po drugiej stronie?

Z.A.  17 razy, ale tylko raz w Brześciu. Nie chciałem psuć „taśmy”, którą stale mam w oczach – obrazów przedwojennego miasta. Nie wiem zresztą, czy chciałbym tam wracać?  Chyba nie! Chciałbym tylko odnaleźć groby dziadków.  I to wszystko… Jeden z białoruskich pisarzy powiedział mi, ze opisuję Polesie, którego już nie ma. Tak – opisuję Polesie na krótko przed wojną 1939 roku. Polesie wielkich dokonań polskich inżynierów wodnych i techników, którzy zagospodarowali piękną tę krainę, wśród nich był i mój Ojciec.

T.P. Ostatnie z pańskich książek poświęcone są krainie lat dziecięcych. Niewielu już chyba żyje na Podlasiu ludzi pamiętających kapitana Bielińskiego czy Bułę Bułkiewicza, których sylwetki kreśli pan z takim mistrzostwem…
Z.A. Dziękuję za dobre słowa. Na Polesiu i Podlasiu wiele było takich „krwistych” postaci. Zaczynając od Radziwiłła – Panie Kochanku, który nota bene zmarł w Białej Podlaskiej. „Batiuszka, który latał ptakiem”, to też postać autentyczna (a przynajmniej wierzył on, że „lata ptakiem”). Na Podlasiu mieszkał Turek, wzięty w jasyr przez króla Jana Sobieskiego. I on wierzył, że „lata ptakiem” nad Konstantynopolem, w którym nigdy zresztą nie był…

T.P. Najbardziej znaną z pańskich książek jest „Złota Księga Pieśni Polskich”, czy wpływ na jej powstanie  miało autorstwo wielu tekstów piosenek, choćby „Płonącej stodoły” Czesława Niemena?

Z.A.  Przede wszystkim – atmosfera mego domu rodzinnego, pieśni zasłyszane w dzieciństwie. Na napisanie tej książki poświęciłem lat 10! Nie miałem wtedy stałej pracy. Mogę zatem powiedzieć, że powstawała ona z potrzeby serca. Nigdy nie zwróciły mi się  koszty  przygotowania tej książki, mimo 9 nakładów.