To był sabotaż ze strony miejskich władz

 

Dużo w panu goryczy…

Żeby pan wiedział. Mieliśmy wielką szansę, która prędko się nie powtórzy. Młody zdolny zespół, dobrego, ambitnego szkoleniowca i sponsora z olbrzymim potencjałem, jaki jest zgromadzony wokół senatora Grzegorza Biereckiego. Na początek dzięki jego wsparciu otrzymaliśmy 50 tysięcy złotych, a gdy zespół włączył się w walkę o 2 ligę, 75 tysięcy złotych. Za tym miały pójść kolejne środki, rodziła się piękna perspektywa. I właśnie wtedy władze miasta zmniejszyły finansowanie klubu o 170 tysięcy złotych. Tak, jakby chciano komuś zrobić na złość. Skrzywdzili w ten sposób nie senatora, którego uważają za politycznego rywala, ale całe środowisko piłkarskie i kibiców, którzy oddali temu klubowi serce. Działanie władz miasta w tej sprawie uważam za sabotaż w stosunku do nas. Tak to widzę i tak widzieli to zawodnicy, którzy dostrzegając, co się dzieje i w jaką to wszystko zmierza stronę, zaczęli uciekać z klubu. Straciliśmy Hołoweńkę, Maksymiuka, Jędrzejuka, Bojarczuka i innych. To był początek końca. A gdy nadzór budowlany zamknął większość stadionu, słusznie wycofał się także sponsor, bo co za sens reklamować się na zamkniętym stadionie, w dodatku przy rzucających kłody pod nogi władzach miasta? Na miejscu senatora Grzegorza Biereckiego zrobiłbym tak samo. I tak się dziwię, że tyle wytrzymał z naszymi miejskimi władzami.

Czy przestrzegał pan przedstawicieli miejskich władz przed krótkowzrocznością prowadzonej przez nich polityki?

Władze miasta były na bieżąco informowane o sytuacji w klubie. Mówiłem im, tłumaczyłem, że takie działania zniszczą klub, ale równie dobrze mógłbym mówić do drewnianego kołka.

Co będzie dalej z MKS Podlasie?

Mój czas się skończył, ale przecież nie ma ludzi nie do zastąpienia. Może ktoś w urzędzie miasta przejrzy na oczy, może zobaczą, do czego doprowadzili. Nie wiem, próbuję się łudzić.

Zamknął pan za sobą drzwi raz na zawsze, czy może jeszcze pan wróci – w innych warunkach, w innym czasie?

Dopóki we władzach miasta są pewni ludzie, nie ma o tym mowy. Ale nigdy nie mówię nigdy. Jeżeli zmienią się warunki i zostaną jasno określone cele, wszystko może się jeszcze wydarzyć. Jak mówiłem – piłka nożna, sport, to moja pasja, z tego nie da się wyleczyć.

W imieniu własnym i miłośników piłki nożnej dziękuję panu za te 6 lat…

To ja dziękuję – kibicom, bo byli i są wspaniali, zawodnikom, bo zawsze zostawiali serce na boisku i senatorowi, bo naprawdę chciał dobrze, ale trafił na nieprzewidziane przeszkody stawiane przez nieodpowiedzialnych ludzi. Kto wie, może jeszcze kiedyś połączymy siły dla budowy dużej piłki – czy choćby takiej jak w Siedlcach – w naszym regionie? Nikt z nas nie wie, co będzie jutro, prawda?