Zapomniana zbrodnia sprzed 70. lat

który z grupą kilkudziesięciu mieszkańców Podlasia wyruszył na pielgrzymkę autokarową na Ukrainę dla całych rodzin, odbywająca się od 6 do 14 lipca . Punktami kulminacyjnymi pielgrzymki będzie udział udział w uroczystościach koronacji obrazu Matki Boskiej Latyczowskiej z jednej strony, z drugiej uczczenie pamięci ofi ar tragedii wołyńskiej, której kulminacja przypadła na 11 lipca 1943 roku. Tego dnia – jak wskazują wspomnienia tych, którzy cudem ocaleli z ludobójstwa popełnionego przez Ukraińców na Polakach równo 70 lat temu, a którzy częstokroć po wojnie osiedlali się właśnie w naszym regionie, by być jak najbliżej pozostawionej poza nową granicą Polski ziemi przodków – mówią tysiącach kobiet i dzieci pomordowanych z wyjątkowym bestialstwem. Gdy zbliżał się front, Roman Szuchewycz, przewodniczący referatu bojowego Krajowej Egzekutywy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, wydał rozkaz oddziałom: „Śmierć jednego Lacha, to metr wolnej Ukrainy, albo będzie Ukraina albo lechicka krew po kolana, Polaków w pień wyciąć”. Oddziały UPA uderzyły na skupiska ludności polskiej. Po masakrach do opustoszałych wsi wjeżdżały grupy rabunkowe, złożone z ukraińskich kobiet, które zabierały to, co pozostało po wymordowanych. Kulminacja ludobójstwa zbrodniarzy – wśród których wielu dotąd uznawanych jest na Ukrainie za bohaterów narodowych! – nastąpiła 11 lipca 1943 roku. Tego dnia o świcie oddziały OUN-UPA doszło do bestialstwa na skalę tak gigantyczną, że bledną przy niej nawet morderstwa Niemców. Tysiące kobiet i dzieci spalono żywcem, tysiące innych mordowano godzinami tak, by zadać bezbronnym ofiarom jak największe cierpienie. Do historii przeszły opowiadania o Polakach piłowanych przez ukraińskich zbrodniarzy piłami do drewna, czy ćwiartowanych siekierami. Zaskoczeni Polacy nie bronili się prawie wcale, tym bardziej, że większość mężczyzn z Wołynia walczyła na różnych frontach – na miejscu pozostali głównie starcy, kobiety i dzieci. Cały ten tłum nurtowała bezradność i rozpacz. Wymordowano sto tysięcy Polaków. Krwawe dzieło Ukraińcy kontynuowali w 1944 i 1945 roku, przenosząc ciężar eksterminacji na Podole. Polacy zaczęli organizować się do obrony dopiero w kilka miesięcy po pierwszych masowych zbrodniach Ukraińców – do walki stanęły m.in. oddziały AK. Przez wiele lat zbrodnie Ukraińców opatrzone były w Polsce klauzulą milczenia, na Ukrainie zaś serwowano kłamliwą wersję wydarzeń. Zwolenników zapomnienia o tragedii Polaków na Wołyniu, rzekomo w imię dobrosąsiedzkich stosunków z Ukrainą, nie brakuje w Polsce także i dziś. Zapominają, że pojednanie i dobrosąsiedzkie stosunki można budować tylko na prawdzie. Innej drogi nie ma.