Podlaska oaza Marianny Czech

Mogłaby już odejść na emeryturę, ale nadal pracuje zawodowo – jest nauczycielką biologii w jednym z warszawskich liceów. – Rokrocznie na wakacje przyjeżdżam do Polubicz, do wyremontowanego, ponad 100-letniego domku po moich pradziadkach. Tutaj odpoczywam, tworzę, przyjmuję gości, podziwiam piękno podlaskiej przyrody, która znacznie różni się od tej warszawskiej. Nawet gwiazdy na niebie świecą tutaj jaśniej – przekonuje. Artystka ma na swoim koncie wiele wystaw. 21 lipca w Wisznicach spotkała się z mieszkańcami swoich rodzinnych stron. – Inspirują mnie przede wszystkim ludzie i przyroda. Kocham młodzież, ona pomaga mi żyć i zachować młodość. A przyrodą interesuję się z zamiłowania i z racji zawodu – wyjaśnia. Pani Marianna wydała również dwa tomiki swojej poezji „Zostawić ślad” oraz „Zdumiona cudem życia”, w przygotowaniu jest kolejna pozycja. W międzyczasie „kobieta z werwą” pielęgnuje swój ogródek, gra w brydża albo łowi z wnukiem ryby. – Moja córka mawia, że jestem szalona. Przyjechałam do Polubicz kilka tygodni temu, rozłożyłam leżaki, aby na nich odpoczywać, ale do tej pory nie zdążyłam poleniuchować – śmieje się wszechstronna twórczyni. Co ciekawe, Marianna Czech chętnie angażuje się w promocję młodych talentów, takich jak Dorota Krać z Wisznic. 18-letnia licealistka włada biegle językiem angielskim, francuskim i rosyjskim, gra na gitarze i fortepianie, oprócz tego odznacza się ponadprzeciętnymi zdolnościami wokalnymi, czego doświadczyć mogli wszyscy, którzy 21 lipca wybrali się do Centrum Kultury Chrześcijańskiej. – Chcę dodać tej dziewczynie skrzydeł, bo zasługuje na to – zapowiada pani Marianna.