O EWIE, POSZUKIWACZCE WYZWAŃ

pracodawcami itp. – wyjaśniają Katarzyna Wojtaszek i Patryk Gojny, organizatorzy wyborów miss z Fundacji Jedyna Taka. Pomimo niepełnosprawności Ewa czerpie z życia pełnymi garściami. Przed wypadkiem próbowała swoich sił jako modelka. Obecnie także nie stroni od błysku fleszy. Poza tym uprawia sport. – Gram w rugby w lubelskiej drużynie Brave Snails (odważne ślimaki – przyp. red.). Jestem jedyną kobietą w grupie. Raz w tygodniu biorę udział w treningach – opowiada. Niedawno spełniła jedno ze swoich marzeń – skoczyła na spadochronie. Co prawda nie zdobyła korony miss, ale udział w konkursie potraktowała jako przygodę i cenne życiowe doświadczenie. – Poznałam wartościowych ludzi, z którymi utrzymuję stały kontakt. Tak naprawdę nie chodziło o tytuły i nagrody, liczy się to, czego nauczyłam się od innych. Nikt mi nie odbierze tych chwil – wyjaśnia. 22-latka przyznaje, że nie spodziewała się tak licznej widowni. – Byłam w szoku, ale na szczęście towarzyszyła mi rodzina i przyjaciele. Stres szybko zniknął i pojawił się uśmiech na twarzy. Miałam swoje „pięć minut”. Mogłam spełnić się jako kobieta, zrobiłam to dla siebie i innych. Pokazałam, że wózek to nie jest ograniczenie. Jestem normalną dziewczyną, która porusza się trochę inaczej niż wszyscy – mówi spokojnie bialczanka. Nasz bohaterka dąży do samodzielności. Często sama jeździ pociągami, a jeżeli trzeba, nie wstydzi się poprosić innych o pomoc. Jej plany na najbliższy czas? – Czekam na wyniki rekrutacji, chcę studiować pedagogikę. Nie wiem, czy uda się w tym roku, ale kiedyś na pewno zrealizuję ten cel – podkreśla. Po czym dodaje, że rozważa również zapisanie się na kurs prawa jazdy. O swoim życiu bialczanka pisze na autorskim blogu http://www.ewucha-prawdziwezycie.blogspot.com/.