– To moja ulubiona metoda ozdabiania przedmiotów. W ten sposób dekoruję książki, pamiątki rodzinne, szkatułki, wazony i wszelką galanterię papierową. Jest w scrapbookingu coś ulotnego, sentymentalnego, jakieś wspomnienie z przeszłości – opowiada radzynianka. Technika, która obecnie ma rzeszę fanów na całym świecie, przyszła do nas ze Stanów Zjednoczonych, a jej entuzjastami byli m.in. Mark Twain czy Thomas Jefferson. Wróćmy jednak do pracowni Iwony. – Moje dzieciństwo upłynęło na wsi, gdzie nie miałam zbyt wielu rówieśników do zabawy. Era cyfryzacji miała dopiero nastąpić, a ja jako kilkuletnia dziewczynka robiłam wszystko, aby zabić nudę. Postanowiłam spróbować swoich sił w szydełkowaniu, później w robieniu na drutach, co było naturalne, zważywszy na to, że kobiety w mojej rodzinie nie stroniły od rękodzieła – wyjaśnia. Kilkuletnia Iwona uparcie dochodziła do wprawy, aż wreszcie dostała swoje pierwsze druty… ze szprych rowerowych. Na wsi umiejętności rękodzielnicze nie były niczym nadzwyczajnym. – Kiedyś każda kobieta, aby wyglądać oryginalnie albo udekorować dom, musiała główkować, każdy był rzemieślnikiem na miarę swoich potrzeb. Obecnie sztuka rękodzielnicza zyskała inny wymiar. W internecie jak grzyby po deszczu powstają witryny z ręcznie robionymi cudeńkami – zauważa właścicielka pracowni „AnnaMaria”. To właśnie w wirtualnej przestrzeni, radzynianka natknęła się na forum scrapbookingu, którego aktualne jest moderatorem. – Ponadto jestem blogerką, na swojej stronie (http:// annamaria-radzyn.blogspot.com/) zamieszczam prace, instrukcje, jak daną rzecz wykonać itp. To pewnego rodzaju portfolio. Pokaźną część swoich prac sprzedaję dzięki internetowym transakcjom – mówi Iwona. Swoimi umiejętnościami stara się dzielić z innymi, organizując warsztaty. – Praca z ludźmi to forma odskoczni. Prowadzę zajęcia z dziećmi w szkołach i dla chętnych w ramach „Rękoczynów”, czyli warsztatów technik artystycznych zainicjowanych przez Radzyńskie Stowarzyszenie dla Kultury „Stuk-Puk”, w którym się udzielam – dodaje. Nasza rozmówczyni nie lubi bierności, dlatego angażuje się w wiele projektów. – Próbuję swoim przykładem udowadniać innym, że do realizacji celów wystarczą nam chęci, ograniczenia można pokonać. Jeszcze dwa lata temu nie przypuszczałam, że na taką skalę będę zajmować się rękodziełem. Jestem artystycznym samoukiem. Miałam zostać inżynierem, nie wyszło. Ale umiejętności praktyczne przydają się np. w projektowaniu przestrzennych brył – przekonuje. Zdaniem radzynianki rękodzieło wymaga kreatywności, a twórcze inspiracje znaleźć można wszędzie. – Szmateksy są dla mnie kopalnią pomysłów. Poluję na ciekawe materiały, fragmenty tkanin, guziki. Zwykłą bluzkę można przerobić na dzieło sztuki. Jedna z moich trzech córek uwielbia dokonywanie takich przeróbek – opowiada Iwona. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przystąpić do (ręko)dzieła!