Samowolka

Trzeba będzie wykupić stare długi krajowe na blisko 52 mld zł, z czego 30 mld zł znajduje się w rękach podmiotów zagranicznych, w tym banków, a długów w walutach zagranicznych tylko w styczniu i lutym 2014 r. trzeba będzie wykupić za „bagatelka” ok. 3,5 mld euro. To tym bardziej niebezpieczna sytuacja, że MF J. Vincent-Rostowski ciągle myli się w rachunkach. Od 2007 r. – jak donoszą media – w rachunkach budżetowych pomylił się aż o 88 mld zł. Nie bardzo też wiadomo, dlaczego MF zadłuża nasz kraj na wyrost, pół roku wcześniej w ramach tzw. prefinansowania. Dlaczego tak gwałtownie przyspiesza zbliżającą się katastrofę bankructwa i kosztów odsetkowych nie do udźwignięcia. Strategia zarządzania długiem daje w tym wypadku całkowicie wolną rękę naszemu „Sztukmistrzowi z Londynu”. Nowe zasady liczenia długu publicznego wprowadzone przez MF J. Vincenta-Rostowskiego spowodują, że polski Sejm i Senat znów dowiedzą się o problemie post factum. Oby nie okazało się, że o złamaniu art. 216 ust. 5 Konstytucji RP władza ustawodawcza dowie się od rządu i MF, gdy będzie już po herbacie. Żeby tak się stało, nie trzeba wiele, wystarczy jeszcze nieco większy deficyt budżetowy i znaczniejsze osłabienie polskiego złotego. Gdy dojdzie jednak do krachu niewypłacalności, odpowiedzialność polityczną ponosić będą wszystkie ośrodki władzy, a nie tylko rząd i MF, który wtedy już najprawdopodobniej będzie wydawał swą brytyjską emeryturę na Malcie lub w Londynie. Jeśli jeszcze, jak twierdzi główny ekonomista banku Goldman Sachs, od września FED zacznie przykręcać śrubę w związku z tzw. luzowaniem polityki pieniężnej, rynki mogą się rzucić hurtowo do wyprzedaży obligacji, w tym również polskich. Jesienią więc może się zrobić bardzo gorąco wokół polskiego długu, a obligacje SP z ciepłych bułeczek mogą zamienić się błyskawicznie w niejadalny zakalec.