Grzegorz mówi "dziękuję"

Choroba to rak skóry. Kraj, w którym go nie potrafiono wyleczyć, to Polska. Kraj sąsiedni, w którym go wyleczono, to Niemcy. Placówka medyczna to Klinika Dermatochirurgii w Tubingen, a metoda to metoda Mohsa, ale zmodyfikowana przez prof. Helmuta Breuningera i od jego nazwiska również jest nazywana.

Inna forma "dziękuję"

Gdy człowiek zostaje wyleczony, jest wdzięczny. Jeden przedstawiciel naszego gatunku podziękuje, drugi podziękuje i postara się coś dać od siebie, bo czuje, że powinien za tak wielki dar, dar życia, w jakiś sposób się zrekompensować. W tej historii okazuje się, że bardzo chce się oddwdzięczyć, bo zakłada w swoim kraju fundację zajmującą się udostępnianiem i popularyzowaniem metody, którą go wyleczono.

Podczas konsultowania się polskiego biznesmena z lekarzami w całej Polsce, ale i również w najważniejszym pod tym względem miejscem, czyli Centrum Onkologii w Warszawie, okazuje się, że w naszym kraju nie leczy się tą metodą. Powody takiego stanu rzeczy są nieznane. Ale Bierecki wraz z innymi zamożnymi osobami (niektóre chcą pozostać anonimowe) zakłada na gdańskiej Zaspie Centrum Medycyny Specjalistycznej Sanitas, które daje przeciętnemu mieszkańcowi Polski możliwość leczenia raka skóry tą metodą.

Polska vs. Niemcy

Schemat leczenia w przypadku kraju, w którym nie wyleczono człowieka, wygląda następująco: człowiek przychodzi do szpitala, w szpitalu wycina się jego guz z marginesem zdrowej tkanki, ranę się zamyka, a człowieka odsyła do domu.

A schemat leczenia w przypadku kraju, w którym wyleczono człowieka, wygląda tak: człowiek przychodzi do szpitala, w szpitalu przygotowują mapę jego guza, badają go, jego margines, w jakich kierunkach narasta, ponawiają operację, nie zamykają rany, bandażują, badają histopatologicznie wycięte fragmenty, ściągają bandaże i wycinają kolejne, i tak wciąż, i wciąż, a na samym końcu człowiek zostaje poddany operacji plastycznej, której celem jest niepozostawienie lub zostawienie jak najmniejszych, najmniej widocznych blizn na skórze.

Różnice w podejściu do pacjenta (opisane powyżej), jej skuteczność (polskie metody leczenia zakładają, że ryzyko wznowy po zabiegu wynosi ok. 58 % metoda Breuningera – 2 %) oraz  finansowe aspekty (w Polsce leczenie chemią – nieskuteczne – kosztowało 150 tysięcy zł w Niemczech – 8 tysięcy euro, po przeliczeniu w tamtym okresie to 30 tysięcy zł) – to trzy powody, które zmotywowały Grzegorza Biereckiego i innych do wprowadzenia tej metody do Polski.

Ludzkość to jednak ludzkość

Człowiek postanawia pominąć instytucje państwa w tworzeniu ośrodka i wprowadzaniu nowej procedury. Nie ma co liczyć na Narodowy Fundusz Zdrowia, bo nie finansuje się metody, której nie stosują w polskich szpitalach. Jak to w takich przypadkach bywa, pomagają mu inni ludzie. Zakładają fundację, a na jej działalność wykładają środki. Środki przekazane są m.in. na przebudowę jednego ze szpitalnych budynków. Pod koniec marca 2013 roku pierwszy pacjent płci źeńskiej i pierwszy pacjent płci męskiej korzystają z nowej metody. Kto może z niej korzystać?

"Dla pacjentów, których na to nie stać, będziemy starać się znaleźć finansowanie – tłumaczy w wywiadzie dla Dziennika Bałtyckiego Grzegorz Bierecki. – Fundacja Sanitas będzie tworzyć w tym celu finansową rezerwę przeznaczoną na wspieranie chorych. Jednym z jej celów statutowych jest niesienie pomocy osobom dotkniętym poważnymi, trudno uleczalnymi schorzeniami i oczekującymi na trudne bądź kosztowne zabiegi medyczne."

W ośrodku Fundacji Sanitas wykonywane są nie tylko operacje dermatochirurgiczne, ale i zabiegi z zakresu chirurgii dziecięcej, ogólnej, plastycznej, chirurgii ręki czy urologii i ortopedii oraz wielu innych – dochód właśnie z tej komercyjnej działalności fundacji będzie przeznaczany na finansowanie najuboższych chorych.

Więcej informacji na temat Fundacji Grzegorza Biereckiego można znaleźć na stronie: http://www.centrumsanitas.pl/pl/CMS-sanitas/fundacja-sanitas