– Manifestacja przebiegła pokojowo. Chcemy pokazać rządowi, że związki zawodowe potrafi ą się zjednoczyć dla dobra sprawy, a w tym wypadku chodzi o prawa pracownika. Ale czy władze zechcą z nami rozmawiać, okaże się wkrótce – mówi nam Marek Pniewski, przewodniczący bialskiego oddziału NSZZ „Solidarność”, uczestnik sobotniego protestu w stolicy. – Takiego tłumu jeszcze nie widziałem. Pochód ciągnął się na kilka kilometrów – dodaje Pniewski. Przypomnijmy, że związki domagają się m.in. „rzeczywistego, a nie pozorowanego” dialogu społecznego w ramach Komisji Trójstronnej oraz odwołania ministra pracy i przewodniczącego komisji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Kolejny postulat dotyczy wycofania zmian w kodeksie pracy, pozwalających na rozliczanie czasu pracy w okresie dwunastomiesięcznym, a nie czteromiesięcznym, jak było wcześniej. Związki chcą także skrócenia wieku emerytalnego, podniesienia minimalnej pensji, ograniczenia zatrudnienia na umowach cywilnoprawnych, zwiększenia wydatków na pomoc dla bezrobotnych, poprawy dostępu do bezpłatnej edukacji i służby zdrowia. Manifestanci złożyli petycję z postulatami w Pałacu Prezydenckim.