OSZUKANE PODLASIE

Jednak przed zjazdem regionalnym uaktywnili się stronnicy Włodzimierza Karpińskiego – ministra Skarbu Państwa i posła z Puław. To człowiek ministra wygrał wybory na przewodniczącego PO w Lublinie, a wśród wybranych w stolicy regionu delegatów na zjazd regionalny przeważali zdecydowanie jego ludzie. W minionym tygodniu w Warszawie doszło do spotkania Karpińskiego i Żmijana z premierem Tuskiem. To wtedy miała zapaść decyzja, że nowym przewodniczącym w Lubelskim będzie poseł z Puław. Tak też się stało. Na zjeździe regionalnym poseł Żmijan ogłosił, że rezygnuje z kandydowania na szefa partii w regionie. W tajnym głosowaniu Karpińskiego poparło 316 delegatów, 88 było przeciw, 21 osób wstrzymało się od głosu.

 

Włodzimierz Karpiński jest od kwietnia ministrem Skarbu Państwa. Wcześniej był wiceszefem Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jest ostro krytykowany przez opozycję za wyprzedaż majątku narodowego. Zarzuca mu się m.in. sprzedaż Fabryki Łożysk Tocznych w Kraśniku oraz „systematyczne oddawanie pod kontrolę Rosjan produkcji nawozów azotowych”.

Karpiński o fotel szefa PO w regionie ubiegał się już w 2010 roku. Przegrał wtedy z Januszem Palikotem. W 2011 roku, gdy Palikota nie było już w Platformie, wybory na przewodniczącego wygrał poseł Żmijan.

 

Początkowo wszystko wyglądało tak, jak chciał tego Tusk. Karpiński i Żmijan nie szczędzili pod swoim adresem ciepłych słów i deklarowali współpracę. Ogłosili także publicznie zawarcie kompromisu w sprawie wyborów do rady i zarządu regionu. Obowiązywać miał parytet: 45 procent reprezentantów rekomendowanych przez Żmijana i 55 procent przez Karpińskiego. Wszystko było dobrze, aż do głosowania. Okazało się wtedy, że do rady i zarządu nie wybrano ani jednego z ludzi Żmijana. Przepadli m.in. kandydaci z Białej Podlaskiej, Międzyrzeca i Radzynia. Niektóre reakcje na to były bardzo gwałtowne, łącznie z deklaracjami oddania partyjnych legitymacji. Delegaci z południowego Podlasia nie ukrywali oburzenia, mówiąc wprost o oszustwie dokonanym przez Karpińskiego i jego frakcję. – Nie możemy tak tego zostawić – mówi jeden z bialskich działaczy PO. – Będziemy protestować w Warszawie u premiera, bo inaczej będą nas dalej wycinać, tym razem z urzędów i list wyborczych – stwierdza. Nie wiadomo jak z tej sytuacji wybrnie poseł Żmijan, który miał zostać wiceprzewodniczącym regionu.