Unijne lanie wody

Tym bardziej, że nie znamy jeszcze skali tego zjawiska w drogownictwie, budownictwie czy w związku z Euro 2012 – wydatki na te cele przekroczyły 100 mld zł. Według samej KE ok. 25 proc. wielkich przetargów w Polsce mogło być dotkniętych korupcją. Wynoszona pod niebiosa kwota 400 mld zł deklarowana dla Polski na lata 2014-2020 musi być pomniejszona o 7-letnią składkę Polski do budżetu UE, która wyniesie „bagatelka”, aż ok. 200 mld zł. Środki netto na 7 lat będą więc oscylować na poziomie zaledwie ok. 200 mld zł, przy miesięcznej składce ok. 30 mld zł. Netto do wydania będziemy mieli zaledwie ok. 35 mld zł rocznie. Przy polskim PKB rzędu, 1,6-1,8 bln zł stanowić to będzie zaledwie 3-3,5 proc. całej puli środków finansowych. Od 2007 r. polski PKB zjechał z poziomu ok. 7 proc. do zaledwie 1,4 proc. w 2013 r. Bezrobocie wzrosło z 11 do 13 proc. Nastąpił też drastyczny wzrost cen żywności i kosztów utrzymania, nawet o kilkaset procent. W tym samym czasie gdy pozyskaliśmy już realnie z budżetu UE ok. 160 mld zł w atmosferze hurra- -optymizmu, bez większych fanfar do Polski napłynęła od Polaków pracujących zagranicą praktycznie identyczna kwota pieniędzy – ok. 160 mld zł. Są nawet wyliczenia niektórych analityków w tym np. T. Cukiernika, które podają, że uwzględniając wszystkie koszty biurokratyczne, wdrożeniowe czy środowiskowe Polska wychodzi na minus i do pieniędzy z budżetu Unii dopłaca nawet 40 mld zł rocznie.