Podlaska sitwa Ludowców

Kontrola Kancelarii Premiera w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji rolnictwa rozpoczęła się po słynnej „aferze taśmowej”. Raport leży w biurku premiera, a szokujące ustalenia kontrolerów nagłośniła w zeszłym tygodniu ogólnopolska prasa. Artykuły w „Gazecie Polskiej” i „Rzeczpospolitej” przedstawiają system rodzinnych i towarzyskich powiązań, dzięki którym ludzie związani z PSL świetnie prosperują dzieląc między swoich publiczny grosz. „Potwierdziła się wysoka skala zatrudnienia w Agencji członków rodzin. Ujawniono przypadki nepotyzmu i kumoterstwa polegającego na faworyzowaniu krewnych i znajomych przy zatrudnianiu, awansowaniu i nagradzaniu” – cytuje pokontrolny raport „Rz”. W dokumencie opisana jest też sprawa dziwnych spotów telewizyjnych z udziałem ówczesnego ministra rolnictwa Marka Sawickiego, emitowanych przed wyborami w 2011 roku. I choć promowały one np. zdrową żywność, to wiadomo, że prawdziwym powodem telewizyjnych występów była kampania wyborcza. ARiMR zapłaciła za reklamówki 1,8 miliona złotych.

Płacili sami sobie

Podlaski wątek skandalu dotyczy powiązań ARiMR z lokalnymi stowarzyszeniami. W Agencji pracują związani z PSL ludzie zajmujący kierownicze stanowiska w Bialskopodlaskiej Lokalnej Grupie Działania oraz Integracyjnym Centrum Edukacji i Kultury. BLGD dostała od ARMiR 1,4 mln złotych, ICEiK również był sowicie dofi – nansowywany. Dziwnym trafem prezesem BLGD a zarazem jednym z założycieli międzyrzeckiego ICEIK jest obecny dyrektor mazowieckiego oddziału ARiMR…

Raport z kontroli jest zapisem potężnej
patologii. Związani z PSL działacze rozdają sobie
nagrody, zatrudniają rodziny i kolegów, żerując
łapczywie na państwowych posadach i majątku

Cytując rządowy raport „Rz” stwierdza: „na 3629 pracowników Centrali ARiMR 1707 posiada powtarzające   się nazwiska”. Inna skala, inne możliwości, ale podobne praktyki  stosowano w BLGD i można to stwierdzić, zaglądając na stronę internetową tej instytucji. Do udziału w warsztatach na temat wytyczania szlaków konnych i rowerowych, których całkowity koszt pokrywała BLGD zakwalifi kowano 9 osób. Uczestnicy brali udział w rajdach konnych i rowerowych na szlakach w regionie beskidzkim. Dwoje spośród nich nosiło nazwisko członków władz BLGD. Kolejny dziwny traf czy zbieżność nazwisk?

Faworyci z Podlasia

Raport opisuje również uprzywilejowanie w ARiMR powiązanych z ludowcami pracowników z Międzyrzeca Podlaskiego. „W stosunku do 9 z 11 badanych osób stwierdzono, że podejmowane decyzje kadrowe wskazują na ich faworyzowanie”. Jednym z takich faworytów miał być Przemysław Litwiniuk, radca prawny prezesa Agencji, który miał otrzymywać premie grubo przekraczające agencyjną średnią czy też dostać dofinansowanie na studia doktoranckie. Działacze PSL, także ci z naszego regionu, nie kwapią się z komentarzami.

Wszystko zostaje w rodzinie

Ujawniony przez prasę raport pokazuje, że w tzw. Polsce powiatowej nic się nie zmienia. Bez względu na to, kto rządzi krajem, tu władzę trzyma PSL. To swoisty „obieg zamknięty” albo „układ zamknięty”, gdzie rodzinno- -towarzyskie klany wspierają się i bezwzględnie rozprawiają się z konkurencją. Doświadczył tego pierwszy od 18 lat niepeeselowski wójt gminy Międzyrzec Podlaski, Mirosław Kapłan, który ośmielił się lokalny układ naruszyć. Przez trzy lata odpierał ataki, ale jego oponentom udało się w końcu doprowadzić do referendum. Dziś Kapłan nie jest już wójtem…

""Czas nazwać rzeczy po imieniu

Nadszedł czas, że jeżeli teraz nie nazwiemy pewnych rzeczy i zjawisk po imieniu, to – jak mówi przysłowie – zginiemy my i pchły nasze. Czas pójść po rozum do głowy. Ja, chłopski syn, przez 20 lat próbowałem tworzyć uczciwy ruch ludowy. Obecnie mogę powiedzieć wprost, że moja była partia – Polskie Stronnictwo Ludowe – w sposób haniebny zdradziło Polskę i polską wieś.

Priorytetami w życiu człowieka są: dach nad głową, strawa i wolność. Najważniejsza jest wolność. Odbiera nam się wolność – odbierając prawdę. Prawdy zatem musimy bronić nade wszystko, jako rzeczy podstawowej. Wincenty Witos mawiał: załatwcie rzeczy ważne, małe przyjdą same. Obrońmy prawdę. Nie dajmy się bezczelnie okłamywać…

PSL współrządzi krajem od 1989 r., najdłużej ze wszystkich ugrupowań. Ponosi więc największą odpowiedzialność za to, co się dzieje. Pamiętam jak dziś, wszak byłem także wiceprezesem Polskiego Stronnictwa Ludowego, że w trakcie kluczowych głosowań posłowie PSL głosowali w następujący sposób: 1/3 za, 1/3 przeciw, 1/3 wstrzymywała się od głosu.

Dlatego partię tę opuściła liczna grupa działaczy, nie mogąc pogodzić się z kreowaną przez to stronnictwo linią polityczną, poza mną uczynili to Janusz Wojciechowski, Zdzisław Podkański, Zdzisław Kuźmiuk, Wojciech Zarzycki, Janusz Dobrosz i wielu, wielu innych.

W miejsce starych ideałów i systemu wartości partii Witosa i Mikołajczyka obecne PSL – formalnie te ideały deklarując – tworzy lokalną sitwę, opartą wyłącznie na osobistych korzyściach i zależnościach. Zgadza się na realizację makropolityki bardzo szkodliwej dla Polski, zdradzając swój podstawowy elektorat ze wsi i małych miast. PSL stało się cyniczną partią władzy. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdyby Wincenty Witos wstał z grobu – prześwięciłby ich tęgim kijem.

Bogdan Pęk

senator RP