Życie w jedności

Poszukiwanie tej właściwej drogi w życiu to najważniejsze i najtrudniejsze zadanie, jakie stoi przed każdym z nas. Joanna i Zygmunt Szypulscy znaleźli tę drogę. Są małżeństwem od 24 lat. Mają córkę, która w tym roku przygotowuje się do matury. Od samego początku stanowili zgrany duet, nie znali jednak recepty, która byłaby gwarancją na udane małżeństwo. – Pewnego razu nasi znajomi działający we wspólnocie Domowego Kościoła przy parafii Bł. Honorata zaproponowali nam uczestnictwo w ruchu parafialnym. Postanowiliśmy spróbować – mówi Zygmunt. Na początku odczuwali nadmiar obowiązków: codzienna wspólna modlitwa, rozważanie Pisma Świętego, udział w rekolekcjach, spotkaniach, praca nad własnymi słabościami… – Gdy kilka osób opuściło Domowy Kościół, też mieliśmy chwile zwątpienia. Jednak pozostaliśmy, dzięki Bogu, pozostaliśmy – cieszy się Joanna. Dopiero po pewnym czasie zrozumieli, że w tej wspólnocie jest się dla Jezusa i ludzi. Żeby zaś być bliżej Boga i drugiego człowieka, trzeba postawić sobie wymagania.

Teraz, po latach są przekonani, że potrzebowali duchowego wsparcia, to ono wzmocniło ich związek. – Teraz wiemy, że idziemy tą samą droga, w tym samym kierunku – stwierdza Joanna. Gdy zaangażowali się w działalność wspólnoty parafialnej ich życie stało się jaśniejsze i radosne. Pomagają innym, ofiarując im wsparcie w różnej postaci: od rozmowy, poprzez dzielenie się doświadczeniami, na udziale w akcjach charytatywnych skończywszy. Parafia przed Świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy organizuje zbiórkę darów i pieniędzy dla rodzin ubogich, wielodzietnych i potrzebujących. – Ludzie są hojni. Dzielą się z innymi tym, co mają. Rozumieją trudne położenie i potrzeby drugiego człowieka – podziwia Zygmunt. Członkowie Domowego Kościoła czuwają nad tym, aby te dary serca dotarły pod właściwy adres. Najpierw jednak trzeba zebrane produkty i rzeczy rozdzielić, popakować i zawieść własnym samochodem dla tych, którzy na nie oczekują. – Obowiązki na nas nałożone traktujemy jak zło konieczne, dodatkowe obciążenia. Natomiast zobowiązania które człowiek sam podejmuje – sprawiają prawdziwą radość. Cieszymy się, że możemy pomagać innym – mówi Joanna.