Uważam, że w XXI wieku rozgrywki zawodowej ligi polskiej w piłce nożnej powinny odbywać się na nowoczesnych stadionach, wypełnionych kibicami, a w zmaganiach powinny brać udział kluby, których kasy nie świecą pustkami. Czy to tylko moje marzenie? Rozdęte do granic możliwości ligi (II i III) nie wnoszą nic poza tym, że co raz mniej klubów w Polsce (zwłaszcza wschodniej) stać na awans. Nie ze względów sportowych, a – prozaicznie – z powodów finansowych. Temat przerabialiśmy rok temu za sprawą karnego awansu z IV ligi lubelskiej do klasy wyższej czy też wielokrotnie – z niechęci do awansu z bialskopodlaskiej okręgówki do IV ligi. Przesuniecie tak oczekiwanej – nie tylko przeze mnie – reformy nie jest informacją potwierdzoną, a jedynie przeciekiem z centrali. Cała więc nadzieja w rozsądku władz Polskiego Związku Piłki Nożnej. Do sprawy na pewno jeszcze nieraz będziemy wracać, bo dotyczy ona przyszłości najpopularniejszej dyscypliny sportu.