Radziwiłłowski park kultury

Olgi Kieras, bialska artystka czerpiąca inspiracje z natury, zaprezentowała łabędzie, a swoją ekspozycje zatytułowała ,,Konsternacja”. Rzeźby – ,,Laleczki”, cztery nagie postacie ustawił Sylwester Ambroziak z Warszawy. – To jest prawda o mnie – lapidarnie skomentował swoje prace artysta. „Kołysanka”, czyli 20 koszyczków na drzewie zawiesił Jarosław Koziara. Czy ptaki je zagospodarują? – pokaże czas. Waldemar Tatarczuk z Lublina z kolei na drzewach rozmieścił około 100 czarno-białych portretów ludzi. Swoją ekspozycje nazwał ,,Cisza”. Instalacja Mieczysława Skolimowskiego – ,,Spotkanie po latach”, to ustawione w kręgu wokół drzewa kruki, mające symbolizować duchy właścicieli bialskiego zamczyska. Na prowokacyjny pomysł wpadł Adam Korszun, który założył na siebie budowlę w kształcie kapliczki i w tym „stroju” przemierzał park. Pracę zatytułował – ,,Kapliczka agitacyjna”. Niezwykły, pobudzający wyobraźnię i refleksję niosła prezentacja „Navigo” Łukasza Głowackiego z Nałęczowa. Artysta tarzał się po alejce w worku, w którym był „uwięziony”. Alegoria współczesnego człowieka uwikłanego w zależności społeczne, kulturowe, polityczne? Człowieka pozbawionego światła, głosu i określonego celu? Każdy widz miał zapewne na myśli własne ograniczenia.

„Powrót do domu”

Tak zatytułował swoją muzyczną improwizację na iPad-ach Marcin Koszołko; muzyk z zamiłowania, filozof z wykształcenia, ciekawy świata i eksperymentalny artysta. Marcin urodził się i wychował w Białej Podlaskiej. Jako dziesięcioletni chłopiec uwielbiał nagrywać audycje radiowe na kasetowy magnetofon „Kasprzak”, a potem bawić się dogrywaniem głosów i wydobywaniem różnych dźwięków. Zapewne rodzice obserwując „znęcanie się” dziecka nad tym urządzeniem technicznym, nie domyślali się, że szlifuje swoje umiejętności które wykorzysta po latach. Podczas studiów filozoficznych na poznańskim uniwersytecie wyjechał na 10 miesięcy do Islandii. – Zawsze byłem ciekawy świata, spotkań z ludźmi, ich kultury i mentalności – mówi o sobie Marcin. Po ukończeniu studiów postanowił zaspokoić pragnienia podróżowania i poznawania. Wybrał kraj anglojęzyczny – Australię. Osiadł w Melbourne. Ukończył inżynierię dźwięku, wykłada na uniwersytecie, robi doktorat, również – a może przede wszystkim – zajmuje się muzyką. Nigdy nie czuł się wyalienowany ani też lekceważony na gruncie zawodowym. Tam założył rodzinę, i to miejsce uznał za swój dom.

Produkuje i wydaje płyty, muzyczne videoklipy i podcasty

Współpracował z wieloma artystami muzyki elektronicznej i tanecznej, takimi jak Chicks On Speed, B(if)tek, Severed Heads czy Kamp. W ciągu ostatnich kilku lat brał udział w różnych festiwalach oraz zagrał wiele koncertów w Australii, prezentując muzykę swych dwóch głównych projektów: Philosophy Of Sound oraz KOshowKO. W 2007 koncertował w Niemczech. – Od początku tego roku podczas koncertów używam dwóch tabletów iPad z szeregiem aplikacji muzycznych, gdzie wykorzystuję motywy z moich różnych wydawnictw płytowych a także improwizuję przy ich użyciu – mówi Marcin. Obecnie tworzy kolejny projekt muzyczny – Iubar, przy współpracy z Jarosławem Bińkowskim, z Białej Podlaskiej. – Biała to wyidealizowany obraz mojego dzieciństwa, gdzie również mieszka moja rodzina i gdzie chętnie powracam – stwierdza artysta. Czy jest spełniony jako człowiek i artysta? Na to pytanie Marcin Koszołko odpowiada z filozoficzną refleksją. – Doceniam to, co mam: rodzinę, dom, pracę i satysfakcję z nią związaną. Mówiąc o spełnieniu i szczęściu staram się pamiętać o szerszym kontekście i doceniać to, że mogę mieszkać w miejscu gdzie nie ma wojny i głodu, będących rzeczywistości tak wielu ludzi – wyznaje Marcin.

fot. Jan Tess